HartFord - INTERFACE ZERO PBF

INTERFACE ZERO pbf


#1 2017-06-07 08:35:51

Fenrir

Administrator

Zarejestrowany: 2014-01-11
Posty: 281
Punktów :   

AKT II SCENA V - w poszukiwaniu wiedzy

Dymitrow

Obaj zwiadowcy otuleni płaszczami zanurzyli się w złote królestwo. Dominante ma wiele pięknych odcieni. Złote królestwo jest jednak jak czyrak na pięknej twarzy kobiety. Dzielnica niemal w centrum miasta, być może kiedyś budynki były pięknymi kamienicami teraz to sterta ruder, budynków dobudowanych na prędce do innych budynków, na boku, z przodu, na dachu, czasem w połowie ściany. Na ulicach Złotego Królestwa pałętają się setki bezdomnych. To siedziba złodziei, bandytów i oszustów. Przejścia są wąskie wszędzie unosi się nieustający zapach rozpadu.
Wszyscy patrzyli na dziwna parę z byka. Każdy tu znał każdego, a goście w złotym królestwie nie byli mile widziani. Obaj zwiadowcy widzieli zarówno ukradkowe spojrzenia spod na pozór zamkniętych okiennic jak i perfidne pewne niekrytej złości twarze osób które mijali.
- To tu. - szepnął Nodar gdy dotarli pod niski, budynek, na dachu, którego wyrósł sporej wielkości namiot.
Dymitrow rozejrzał się dookoła. Widział przynajmniej tuzin par oczu, które ich w tym momencie obserwowały.
Nodar otworzył drzwi i wszedł do środka. W środku panowała ciemność. Okna były zabite lub zasłonięte i do środka wpadało niewiele światła. Było też duszno i pachniało stęchlizną. Pod ścianą wewnątrz spało dwóch mężczyzn otulonych w połatane koce. Dymitrow nie był jednak pewny czy spało. Widział wyraźnie jak pod kocem jeden z mężczyzn trzyma rękę na czymś kurczowo zaciśniętą. Mółgby przysiądź że to jakiś sztylet.
Nodar szedł pewnie dalej, minął schody i otworzył kolejne drzwi nieco z boku. Weszli do kuchni. Unosił się tu zapach jedzenia. O dziwo nawet przyjemny. Mimo, że warunki w środku, delikatnie rzecz ujmując nie rozpieszczały. Wszystko było zużyte, zniszczone, brudne i w nieładzie. Mimo to kucharz, a przynajmniej na takiego wyglądała przysadzista figura, która krzątała się przy piecu, doskonale orientował się gdzie co leży. Sięgnął ręką w bok i wyciągnął gdzieś spod sterty rupieci pogiętą patelnię, którą położył na rozgrzanej płycie. Ujął garnek bez jednego ucha i nalał dziurawą chochlą solidną porcję jakiegoś płynu na patelnie sporo rozlewając dookoła.
- Szczurze! - wybuchnął z entuzjazmem Nodar
Dymitrow się zdziwił skąd taka serdeczność. Przysadzista figura się odwróciła. Odziana w brudny, połatany poplamiony fartuch. Z olbrzymim brzuchem i niezwykle zniekształconą twarzą. Twarz kucharza miała niezdrowy odcień. Była blada z mocno czerwonymi plamami. Połowę oblicza zajmowały sporej wielkości guzy, porośnięte kępkami bladych, cienkich włosków. Powodowało to, że jego lewe oko zdawało się dużo mniejsze od prawego. Wargi miał grube, spuchnięte a zęby połamane i czarne. Jego uśmiech jaki wykwitł na widok Nodara był odrażający.
- NODAR! - warknął głosem gardłowym, a z jego ust wytrysnęła fontanna śliny.
Obaj padli sobie w ramiona. Dymitrow stał nieco osłupiały. Nie znał swojego przyjaciela od tej strony.
Gdy serdecznością było dość Nodar odwrócił się w stronę Dymitrowa i powiedział:
- Dymitrow przyjacielu, to jest Szczur. Szczurze to Dymitrow. - Zwalista figura wysunęła spuchniętą, brudna dłoń do uściskania.
- Mów co was sprowadza. Bo wątpię żebyście zawitali tu towarzysko - powiedział kucharz strącając na podłogę śmieci zaścielające ławę i gestem prosząc by goście usiedli.
- Potrzebujemy informacji. - powiedział szybko Nodar.
- Chcecie pewno porozmawiać z Sylvią. - Nodar skinął głową. Zwalisty kucharz westchnął ciężko i powiedział - Wiesz, że ona to odchoruje. Nodar skinął ponownie głową. Szczur westchnął po czym wrzasnął na całe gardło! - SYLVIA!!!! MASZ GOŚCI!!!
Zapadła chwila milczenia przerywana jedynie bulgotem brei na kuchni. Po chwili drzwi otworzyły się ponownie a w nich stanęła niska młoda kobieta. Ubrana w skromną suknię. Łataną jednak w przeciwieństwie do otoczenia nawet czystą. Była zgrabna, ciemne włosy miała przycięte krótko. Słowem niczym szczególnym się nie wyróżniała. Mimo to było czuć że coś w tej dziewczynie jest niepokojącego. Może to jej oczy. Przymglone i blade. Jedno zdawało się mieć nieco inny odcień od drugiego.
- NODAR! - dziewczyna wybuchnęła entuzjazmem i rzuciła się w ramiona kulawego zwiadowcy. Dymitrow patrzył na całą scenę z niekrytym zdumieniem. Najwyraźniej nie znał całego rozdziału z życia Nodara w Dominante. Jakby wyczuwając temat Nodar popatrzył przepraszającym wzrokiem na Dymitrowa znad ramienia dziewczyny. Gdy czułości ustały nodar zaczął.
- Sylvia będziemy mieli prośbę. Wiem, że odchorujesz to później, ale chcielibyśmy uzyskać odpowiedzi na parę pytań. - Sylvia momentalnie pobladła, zagryzajac dolną wargę. Zamknęła oczy nabrała dużo powietrza i rzekła.
- Wiesz Nodarze, że jestem ci winna o wiele więcej aniżeli odrobina nieprzyjemności. - Wcisnęła się między Szczura a Nodara na ławie. Sięgnęła do rękawa i wyciągnęła z tamtąd małe lusterko. Chuchnęła w nie i przetarła je rękawem. - Czego chcecie się dowiedzieć…

----

Mercier

Niebo było czyste. Przepływały nieśpiesznie po nim tylko niewielkie leciutkie obłoczki. Znad morza wiała przyjemna bryza. Dookoła unosił się cudowny zapach herbacianych róż, których ściana wyrastała wzdłuż drogi. Odgradzając wspaniały park różany - jeden z większych w Dominante. Kopyta wierzchowców delikatnie stukały o bruk. Dominante było prawdziwym klejnotem Kordu. W takich chwilach Mercier czuł się dumny, z tego, że jest Kordyjczykiem. Dojechali razem z Ticcarim do skrzyżowania. i skręcili w prawo. Przed nimi rozpościerał się gmach błękitnej laguny. Był to wysoki budynek niemal wchłonięty przez park. Otoczony cudownym ogrodem błękitnych róż, z tyłu posiadał niewielki pomost, otwierający się na jezioro, która otaczał park.

Mercier zsiadł z konia i podał wodzę ticcariemu. Dawno go nie było w Błękitnej Lagunie. Ruszył do ukwieconej ścieżki wiodącej do wejścia. Zostawiając Ticcariego z końmi. Wiedział, że zaraz do niego dołączy.

Podszedł do drzwi były wykonane z wiśniowego drewna zdobione okuciami w formie pnących się róż. Zastukał ozdobną kołatką. Drzwi niemal natychmiast się otworzyły.

W drzwiach stała Monic - pierwsza dama przybytku -  Jak nazywała ją Milady. Była jej prawą ręką. Młoda, piękna o wspaniałej figurze, wielkich błękitnych oczach i czarnych długich do pasa włosach. Odziana w niemal przezroczystą zwiewną sukienkę. Obdarzyła Merciera śnieżnobiałym uśmiechem równiutkich drobniutkich ząbków. Ukłoniła się i zaprosiła go gestem do środka.

Błękitna laguna była wspaniałym, niezwykle gustownie urządzonym wnętrzem. Grube dywany. Duże ciemne meble. Piękne złote zdobienia. Wszystko gustowne, pełne przepychu, ale wyważone i stylowe. W pomieszczeniu było 2 klientów zajętych “rozmową” z kilkoma pięknymi kobietami. Duża sala, do której się wchodziło okolona była sporymi schodami łączącymi się na wspaniale zdobionej galerii. Stała tam Milady. Kusząco opierając się o balustradę. Widząc, że Mercier ją spostrzegł ruszyła powoli schodami w dół przy każdym kroku kręc zalotnie biodrami, które opięte były delikatną jedwabną suknią w kolorze nieba.

Offline

 

#2 2017-06-13 10:20:50

Elwin

Użytkownik

Zarejestrowany: 2016-10-25
Posty: 78
Punktów :   

Re: AKT II SCENA V - w poszukiwaniu wiedzy

Nikoła Dymitrow:
Czyżby miała zamiar skorzystać z magi ? Jestem trochę osłupiały ale nie przeszkadzam w niczym Nodarowi. Nie stwarzam też żadnego zagrożenia dla Szczura czy Sylvi. Jeśli będzie tak jak mówi i zapłaci za to jakąś cenę to będę jej dłużnikiem. Dobrowolne wystawianie się na działanie takich mocy w celu pomocy nam zasługuje na nagrodę. Wszystko to przebiega mi przez myśli lecz staram się po sobie nic nie pokazać oraz być czujnym.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.blackcherry.pun.pl www.sach.pun.pl www.manager-bundesligi.pun.pl www.samurajowie.pun.pl www.samsunge250.pun.pl