Fenrir - 2014-02-12 21:13:38

Wieczór 24 lipca 2074 r. “Wschodnia przystań” bar w wschodniej części HartFord  późne popołudnie


Wnętrze “Wschodniej przystani” wypełnione było ciężkim dusznym powietrzem. Wentylator przy suficie kręcił się powoli… Mała knajpa na uboczu miasta to idealne miejsce na spotkanie w interesach. Nikt tu was nie zna i wszyscy są zajęci sobą. Siedliście na uboczu, tak że cały lokal mieliście na oku. Było to niewielki piętrowy dom w budownictwie z końca ubiegłego wieku. Wciśnięty między dwa obsypujące się podobne budynki. Wyburzono parę ścian w środku wsadzono parę niepasujących do siebie stołów i zdekompletowanych krzeseł i adoptowano go na knajpę. Usiedliście w końcu sali na wprost wejścia, obok wznosiły się schody na piętro. Była tam duża sala idealna na kameralne spotkania. Wyjątkowo jednak wejście było zamknięte i mimo, że tam staraliście zwrócić wasze pierwsze kroki. Barman stanowczo was zatrzymał, twierdząc że była rezerwacja. Na prawo za schodami rozciągał się bar. Wysoki ozdobiony staromodnymi neonami i ARO wyświetlające menu. Za barem stał młody latynos, z oczami połyskującymi pływających w nich chromem i z nieudolnie skopiowaną twarzą lekarza z modnego ostatnio simserialu. Nie kojarzyliście go - musiał być tutaj nowy. Byliście tu kilka razy. Żarcie mieli w porządku, ale obsada się często zmieniała więc gdzie indziej był haczyk...

Przy rzadko ustawionych stolikach siedzieli ludzie pogrążeni w cichych rozmowach lub zaglądając niewidzącymi oczami w przestrzeń rozszerzonej rzeczywistości. Praktycznie wszystkie stoliki były zajęte. Dwóch nastolatków, sądząc po ekscentrycznych fryzurach i kolorowych ciuchach harpinów, grało w bilarda uderzając kijami w wirtualne kule, które tocząc się po atrapie stołu bilardowego wydawały zniekształcone i nieco opóźnione odgłosy. Co chwila po lokalu rozchodził się głośny śmiech jednego albo groźby drugiego harpina. Byli jednak niegroźni zajęci sobą i swoją grą. 

Przy waszym stoliku siedziało was 5 osób. Plecami do wejścia siedział czarnoskóry ork z czarną metaliczną cybernetyczną ręką, której niecierpliwe palce z metalicznym stukotem co jakiś czas uderzały o blat stołu… Zza jego pleców wystawała rękojeść katany. Na sobie miał czarną synth-skórzaną kurtkę nabijaną ćwiekami. Na plecach której widniał symbol orła nabitego na miecz, glif jego gangu motocyklowego, sądząc po jego opowieściach w większości wybity w ubiegłorocznych wojnach gangów w Nowym Jorku. Znaliście go od niedawna, był to doświadczony uliczny samuraj. Sporo nabroił w Nowym Jorku i wybrał Hartford by troszkę przycupnąć. Na prawo od niego siedział Kruk. Odziany w ciężki czarny płaszcz ubrany na czarno, ciemnowłosy mężczyzna w którego aparycji było coś niepokojącego. Na jego piersi kontrastowało srebro dużego amuletu w formie misternie rzeźbionego kruka. Był to mag bitewny. Po drugiej stronie orka siedziała pozostała wasza dwójka. Nathan Perish były sierżant knight errant. Wbity w bojową kurtkę dobrze zbudowany z ciemnymi lekko kręconymi włosami spiętymi w kucyk. Obok niego Derek Gilmore ork górujący swoją posturą nad wszystkimi, z krótkimi włosami pozostawionymi w nie ładzie. Ostatnią osobą przy stole był mr. Johnson. Niski, krępy azjata ogolony na łyso ubrany w ciemny garnitur w drobną, połyskującą kratkę. W białej koszuli i czerwonym krawacie. W porównaniu do was wyglądał jak krolowa angielska. To z nim umówił was Darwin O'Brien - wasz Fixer. Mówił, że “zrobicie na tej akcji parę patyków na czysto”. O`Brien zwykle ma racje co do pieniędzy więc stawiliście się sporą gromadą.

- Miło mi was tak licznie widzieć - zaczął bezbłędnym angielskim azjata - Pan O`Brien jak zawsze dotrzymuje słowa dlatego odrazu przejdę do rzeczy. Poszukuję ludzi do ekstrakcji dr. Vladimira Tenkova z korporacji MAASA Biotechnology. Wiem doskonale od pana O`Briena, że pewna widowiskowa ekstrakcja pewnego chirurga plastycznego jest również waszą zasługą. Dlatego wydaje mi się, że mogę wam powierzyć to zadanie..
- Nam jest miło słyszeć, że ma Pan o nas dobre zdanie, ale moglibyśmy usłyszeć więcej szczegółów.
- Oczywiście. MAASA Biotechnology to duża korporacja zajmująca się kosmetologią oraz bioinżynierią. Moi mocodawcy nawiązali kontakt z dr. Tenkovem i namówili go by złamał postanowienia swojego dotychczasowego kontraktu i skorzystał z ich... - zatrzymał się by podkreślić słowo - …”intratnej” propozycji. Na chwilę obecną jest on niemal uwięziony w najwyższych piętrach ich wierzowca MAASA, gdzie mieszka i prowadzi badania. O ile gdy musiał uciekać z europy wydawało się to dla niego ideałem. Teraz po latach najwyraźniej zaczęło mu to ciążyć. 
- Ma rodzinę?
- Tak. Z żoną się rozwiódł chyba jeszcze przed emigracją do stanów,  ma jednak córkę, ale ona nie stanowi niezbędnego obiektu ekstrakcji.  Moi mocodawcy płacą tylko za ekstrakcję doktora bez znaczenia czy będzie z córką czy bez.
- Może nie chcieć opuścić budynku bez córki?
- Bardzo dobrze myśicie! Jest to czynnik, który zapewne powinniście wziąć pod uwagę.
- Jakieś dodatkowe informacje. Kontakt do doktora? plany budynku?
- Wszystko powinniście być w stanie zdobyć i skoordynować akcję samodzielnie. Moi mocodawcy są w stanie przesłać doktorowi parę pytań razem z planem jego ekstrakcji, jednak jedynie jednorazowo i ewentualne pytania oraz plan powinniście dostarczyć najpóźniej za 5-6 dni.  Na samą ekstrackję macie dwa tygodnie licząc od dnia dzisiejszego. Jest to… - znowu podkreślił długą pauzą -  “nieprzekraczalny” termin. No i najważniejsze…  Za ekstrakcję mocodawca gotowy jest zapłacić 20 000 nY. Ewentualnie jeśli uda się wam zdobyć badania lub dane z dysków MAASA mocodawca gotowy jest zapłacić dodatkowo, ale to już w zależności od przejętych danych. Głównym celem jest dr. Tenkov.
- No to jak jesteście zainteresowani? - Przesunęliście spojrzeniami po sobie kiwając potakująco głowami.
- Tak też myślałem. Oto moja wizytówka. Pchnął w waszą stronę ARO z swoimi danymi. Które zawisło w formie powoli obracającej się staromodnej wizytówki pół metra nad stołem.

Nagle z tyłu z hukiem otworzyły się drzwi i do środka wlało się kilka postaci kobiecych. Ubrane w obcisłe kombinezony motocyklowe. Szczupłe, zgrabne i pewno niczego sobie, gdyby nie broń którą trzymały w ręku. Dwie skierowały się odrazu w kierunku baru. Dwie zatrzymały się przy drzwiach, ostatnia podeszła do stolika, który znajdował się pomiędzy wami a wejściem do knajpy. Siedziały przy nim dwie kobiety, tak zajęte rozmową, że zauważyły intruza dopiero. Gdy zbliżająca się do nich kobieta wbiła w blat ich stołu swoje paznokcie, które wydłużyły się w momencie na blisko 20 cm. W tym momencie zrozumieliście co się szykuje. Były to brzytwy - przećpany gang motocyklowy z nowego jorku, w którego skład wchodziły same kobiety. Żadko witał do Hartford, ale się zdarzało i zawsze źle się to kończyło. Ta z pazurami to pewno szefowa.  Na czarny kombinezon,  miała narzuconą rozpiętą, krótką kurtkę. Jej nienaturalnie bladą twarz okalały proste włosy, opadające po bokach gładko niczym kask. jej cybernetyczne  długie szpony, zastukały o blat stolika kobiet, które z przerażeniem się cofnęły. Co tylko obudziło iskry tryumfu w oczach o rozszerzonych od narkotyków źrenicach.

- Ten lokal przejmują Brzytwy! - zawołała - I w związku z tym każdy obecny zapłaci wejściowe…- Uśmiechnęła się odsłaniając nienaturalnie równe drobne zęby - Jeśli niema jenów, to może… w naturze… - Wybuchnęła śmiechem.

Wszystko wydarzyło się niemal jednocześnie. Jedna z tych które podeszły do baru wyciągnęła duży pistolet i niemal od niechcenia strzeliła w głowę barmanowi. Głowa barmana odskoczyła do tyłu.  Moglibyście przysiąc, że w obłoku krwawej mgły połyskiwały drobinki chromu. Siedzący z wami ork obrócił się na krześle rozłożył swoją mechaniczną dłoń, pośrodku której odsłonił się okrągły wylot lufy. Zadudniło i błysnęło kiedy pociski przeszywały raz za razem powietrze by uderzyć w przywódczynię. Kilkukrotnie zarzuciło jej ciałem. Na jej twarzy najpierw pojawił się grymas przerażenia, a później bólu gdy zwalała się na ziemię niesiona siłą uderzenia a na jej piersi wykwitały niczym kwiaty krwawe dziury. Z jej ust uniósł się tylko krótki urwany jęk..W orka stojącego przed wami uderzyło parę pocisków, jednak ten jakby nie zwracając na to uwagi obrócił się schodząc z gracją krzesła i odpowiedział ogniem z pistoletu maszynowego wmontowanego w jego sztuczną konczynę. Nathan i Gilmore również poderwali się na równe nogi podnosząc do góry karabiny szturmowe Rozdzwoniła się kakafonia pocisków przeszywających powietrze obie brzytwy przy barze osunęły się na ziemię, a resztki ich życia wyciekały w krwawe kałuże. Jedynie mag pozostał na miejscu z spojrzeniem wbitym w dwie brzytwy przy wejściu. Te zamarły na moment. Gdy w ich myślach rozległ się cichy szept… Popatrzyły na swoją broń i niemal z obrzydzeniem ją odrzuciły. W tym momencie dopadł do nich samuraj. Który w biego dobył swoją katanę i ciął. Miecz zamienił się na moment w niemal niewidzialną smugę. By po chwili zastygnąć nad dwoma osuwającymi się powoli zakrwawionymi ciałami…

W kanajpie zamarło nerwowe milczenie. Całość nie trwała więcej niż 10 sekund. W powietrzu czuć było jeszcze zapach prochu i nieme echo krzyku umierających. Gangerzy przy stole bilardowym trzymali kurczowo kije. Bladzi i przerażeni. Pozostali goście byli chyba jeszcze bardziej przerażeni. Część z nich poderwała się od stolików. Niektórzy próbowali wyjść omijając was szerokim łukiem. Obruciliście spojrzenie w kierunku Jonsona. On też miał w ręku pistolet. Z pomiędzy jego palców prześwitywały złote zdobienia rękojeści. Minę miał zaciętą i poważną. Po środku stołu dalej powoli obracała się jego wizytówka.
- To co się stało jeszcze bardziej upewnia mnie, że jesteście właściwymi osobami do tego zadania. - Powiedział nie odkładając pistoletu. Choć aż nazbyt rzeczowy i obojętny ton jakim do tej pory przemawiał gdzieś zniknął - Bierzecie to zadanie? - dodał już z mniejszą pewnością siebie.
Ork w tym czasie szybkim machnięciem strącił kropelki krwi z ostrza. Przetarł je o rękaw swojej kurtki i schował do pochwy na plecach. Podszedł energicznym krokiem do waszego stolika. Jednym hałstem wypił resztę drinka ze szklanki i powiedział:
- BEZE MNIE! - po czym z głośnym stukotem odstawił szklankę - Było ich więcej słyszałem jak odpalały maszyny na zewnątrz, muszę się upewnić, że nikt mnie nie poznał i nie doniesie do Nowego Jorku gdzie mnie można znaleźć. Tak czy siak pewno będę musiał gdzieś zniknąć na chwilę. Jak co znacie mój numer. Machnął ręką i ruszył w kierunku wyjścia razem z uciekającymi, już teraz w pośpiechu, gośćmi.
- A wy panowie?... To jak będzie? - zapytał z dużą dozą niepewności mr. Jonson.

Kruk - 2014-02-13 11:14:29

- Dostarczymy doktorka przed czasem - mówiąc to zgarniam jego wizytówkę. Następnie biorę się za przeszukiwanie brzytw.

Raga - 2014-02-13 15:37:54

Nathan:
- Panie Johnson, w chwili obecnej zlecenie wygląda nazbyt pięknie. Moja propozycja jest taka. Robimy rozeznanie i oceniamy o ilu rzeczach nie wspomniał Pan proponując nam te 20 tysięcy. W przeciągu kilku dni się kontaktujemy. Wtedy zweryfikujemy Pana ofertę i przekażemy ewentualne pytania/polecenia dla doktora Tenkova. Wstępnie wygląda to zbyt pięknie. Ze swojej strony jestem w stanie zapewnić, że podejmujemy się zadania, ale to od Pana będzie zależało czy jest Pan nadal zainteresowany. Myślę, że odezwiemy się w przeciągu 3-4 dni. OK?

(Możesz sobie na coś rzucić jak bardzo chcesz: negocjacje, etykieta, leadership)

Fenrir - 2014-02-15 12:16:46

- Drogi Panie Perish - odpowiedział azjata - Jestem w branży już blisko 10 lat i doskonale wiem, że to ja ustalam warunki, a nie runerzy. Nie wy to kto inny. Macie teraz wyłączność. Więc albo się zabieracie za ten skok albo robi to ktoś inny. Niema mowy o żadnych 3-4 dniach. Macie góra 2 dni. A ja w tym czasie szukam nowej ekipy. Bo czas nagli. Jeśli po 2 dniach się nie odezwiecie uważam temat za zamknięty. Jeśli znajdą się inni chętni dam znać waszemu fixerowi. Żadne dalsze negocjacje nie wchodzą w grę. Ja płacę ja wymagam... I sugeruję się stąd zbierać. Lone Star się tutaj pewno wkrótce zjawi.

Kruk w tym czasie zbliżył się do najbliższej z brzytw. Tej, która pukała w stół szponami. Leżała bez życia na ziemi coraz szerzej rozlewała się pod nią kałuża krwi. Była to szczupła wysportowana kobieta, kombinezon motocyklowy tylko podkreślał atuty jej figury. Miała dwadzieścia parę lat. U pasa miała z jednej strony brawlinga - ultra power, pistolet sporego kalibru, z drugiej strony wisiał długi nóż bojowy. Kurtka bojowa, którą miała na sobie była pokrwawiona i podziurawiona  odchyliłeś jej połę i sięgnąłeś do bocznej kieszeni. Był tam comlink. Metalink chyba - dziadojstwo największe. Był jednak zablokowany na kod. Z dłoni brzytwy wystawały długie na 15 cm pazury lśniące czernią. Rzuciłeś okiem na pozostałe brzytwy. Też miały brawlingi z tym, że noże posiadały krótsze, pewno była to swego rodzaju oznaką rangi w gangu. Obruciłeś ją na brzuch. Na plecach miała parę otworów wylotowych - były dużo większe, wyglądały jakby coś przez nie wygryzło się na zewnątrz. Za paskiem z tyłu miała jeszcze 2 magazynki. Obróciłeś ją spowrotem. zobaczyłeś wtedy, że coś jest jeszcze w kieszeni kombinezonu. Rozsunąłeś zamek i sięgnąłeś do środka. Twoje dłonie były śliskie od krwi więc chwilę ci zajęło zanim złapałeś kilka okrągłych kuleczek, które tam się znajdowały. Rozwarłeś swoją zakrwawioną dłoń. Były na nim 3 zakrwawione pastylki. Pewno cram. Kruk spojrzał na siebie. Stał w kałuży krwi, całe dłonie miał zakrwawione.

------------------------------------------

Test charyzma+negocjacje 11 = 8 sukcesów ograniczone limitem do 7
przeciwko mr. johnson 13 = 6 sukcesów

Kruk - 2014-02-15 13:14:27

Zgarniam co się da rozpoczynając od pistoletów i amunicji. Upycham to po kieszeniach płaszcza i spodni. Jak jeszcze starczy miejsca to biorę comlinka. Następnie wycieram ręce w ubranie denatki i wychodze. Czekam na Perisha i proponuje udać się w jakieś inne spokojniejsze miejsce żeby obgadać temat.

Raga - 2014-02-15 13:30:56

Nathan:
Hmm. Szczerze powiedziawszy to mam gdzieś ile Pan siedzi w branży. A tak na marginesie to ja nie siedzę krócej niż Pan.
Tak żebyśmy się dobrze zrozumieli: Nie jesteśmy pierwszymi lepszymi obdartusami... obdartusy (pokazuję na leżące w kałuży krwi brzytwy) kończą tak i to w kilka sekund.
Nie ufam Panu. W zasadzie to nie ufam większości ludzi, ale ufam O'Brienowi i tylko dlatego ze sobą w chwili obecnej rozmawiamy.
Takie zlecenia to jest umowa w obie strony - kasa za usługę, a nie łaska z Pana strony. Więc niech mi tu Pan nie pieprzy o ustalaniu warunków.
Po pierwsze to ja będę narażał moją dupę, po drugie nie lubię łamać danego słowa, więc obiecam wykonanie roboty dopiero po rozeznaniu i mam nadzieję że nie wyjdzie w nim nic o czym Pan nie powiedział, a powinniśmy wiedzieć.

Wracając do tematu.
No to niech się Pan zdecyduje. Czy mamy 5-6 dni na plan i ewentualne pytania do Tenkova czy góra dwa dni?

(Chcę go urazić a nie obrazić. Niech ma świadomość że nie jest księciem tylko rozmawia z weteranami i niech nie traktuje nas jak nowicjuszy)

Fenrir - 2014-02-15 15:59:00

- Panie Perish. - Mr. Johnson wyraźnie był już podirytowany. Jego mina stała się poważna a spojrzenie ostre -  Ja wiem doskonale ile Pan jest w branży. Wiem też doskonale jakim Pan jest “obdartusem”. Ale niech się Panu nie wydaje, że jest Pan jedynym Shadowrunerem w mieście mogącym takie zlecenie zrealizować. Ma pan 2 dni. Chyba, że w tym czasie znajdzie się ktoś inny, kto podejmie się tego zadania. Co do Pana O’Briena to jak Pan zgrabnie ujął tylko z jego powodu jeszcze rozmawiamy. Niech więc Pan uważa Panie Perish bo pańskie decyzje nie dotyczą tylko i wyłącznie Pana. Dwa dni Panie Perish, później określone osoby się dowiedzą z kim warto rozmawiać, a kto jedynie zwodzi potencjalnych kontrachentów.

Kruk w tym czasie. Zabrał 2 pistolety cztery magazynki, narkotyki i jednego comlinka. Płaszcz odrobinę ciążył a rękojeści pistoletów dość niebezpiecznie wychylały się z kieszeni płaszcza. Były to na prawdę spore spluwy i ciężko je nosić bez odpowiedniej kabury. Niestety ręce pozostały zakrwawione mimo prób ich wytarcia.

Kruk - 2014-02-15 16:13:42

Chcę użyć czaru maska tak żeby ręce wyglądały czysto a płaszcz leżał gładko i nic z niego nie wystawało (jeśli czarem można upodobnić się do kogoś innego to wydaje mi się że coś takiego też powinno być możliwe, dodatkowo chcę żebym mógł go podtrzymywać za darmo dzięki wzmocnionej koncentracji). Następnie czekając do końca rozmowy chcę spojrzeć astralnie na naszego pracodawcę i wyczuć co się da.

Raga - 2014-02-15 16:21:04

Nathan:
Bardzo delikatnie ale zauważalnie zbliżam się do Pana Johnsona. Zniżam głos.
Mam nadzieję, że gdy Pan zbierał o mnie informacje, to zapoznał się Pan z rysem psychologicznym i ocenił na co mnie stać.
(W myślach notuję wszystkie znaki szczególne tego człowieka: wygląd, akcent, zapach, manieryzm, akcesoria itp.)
Odsuwam się z powrotem, nakładam na twarz uśmiech i radośnie oraz głośno mówię: Do zobaczenia za dwa dni Panie Johnson!
Wychodzę.

Fenrir - 2014-02-15 21:36:07

Kruk skupił wolę i ukierunkował ją tworząc iluzję. Płaszcz zrobił się lżejszy a wystające rękojeści pistoletów zniknęły. Szkoda tylko, że nie stał się fizycznie lżejszy. Czar wyszedł idealnie. Cały czar pokrył trwałą iluzją. Przyjrzałeś się swoim dłoniom. Wyszły aż za dobrze. Przełączyłeś wzrok na postrzeganie astralne. Mr. Johnson rozbłysł barwami swojej aury. Odrazu dostrzegłeś chromowane nitki wszczepów rozpływające się po jego ciele. Obejmowały one serce i coś zaraz koło niego. Oplatały wnętrze jego czaszki i chyba najmocniej świeciły jego oczy, a mógłbyś przed chwilą przysiąc, że były prawdziwe. Był mocno podirytowany, żeby nie powiedzieć zdenerwowany. Widać, że świetnie potrafi się kontrolować…

Mr. Johnson popatrzył tylko przeciągle po was i odpowiedział tylko równie teatralnym uśmiechem i ruszył za wami w kierunku wyjścia.

Na zewnątrz robiło się już ciemno. Neony nocy dopiero się rozświetlały. Wyjście z knajpy było na jakąś boczną drogę. Na chodniku od strony wejścia zawsze było sporo pojazdów. Teraz też. Stała tam wasz SUV i ścigacz kruka. Jeszcze chwilę temu zaraz obok nich stał czoper tego czarnego orka, ale teraz już go nie było. Kawałek dalej stały jeszcze 3 czarne ścigacze. Przy których kręciło się 4 harpinów, zawzięcie przy nich grzebiąc. Mimo tylu lat w tym mieście nigdy nie byliście w stanie pojąć. Jakim cudem hieny i sępy zbierają się jeszcze zanim truchło zdąży wystygnąć...

-----------------------------------

Czar kruka 14 (moc 5)  = 6 sukcesów (5 po ograniczeniu mocy)
wysysanie (4) 10 = 4 sukcesy = 0 obrażeń

zastraszanie 11 = 2 SUKCESY obrony 8 = 4 sukcesy

(piszcie jaki macie plan, skąd gdzie jakie informacje)

Raga - 2014-02-17 10:02:11

Nathan:
Plan na następny dzień jest następujący.

Leon Shmitt:
Potrzebuje planów budynku (muszą coś takiego mieć w archiwum). Układ pomieszczeń, wyjścia ewakuacyjne, kanały wentylacyjne, plany wind.
Do tego dane odnośnie właściciela/najemcy.

Frank Wright:
Wszystko na temat ochrony budynku. Liczba strażników, czas reakcji, wyposażenie, rutyny.

Obu wypytuję na temat wiedzy odnośnie korporacji Maasa - co wiedzą na ich temat, czym się zajmują, z kim współpracują, kto ich jest jawnym wrogiem, kto konkurencją.
Pytania zadaję pod kątem kto może być naszym zleceniodawcą - komu zależy na tym żeby podkupić Tenkova.

Potem kupuję jakąś dobrą whisky i jadę do O'Briena ją wypić.
Mówię mu że ten Johnson z którym mnie umówił "śmierdzi".
Proszę żeby mi powiedział wszystko co wie na jego temat.
Jeśli będzie się zasłaniał etyką, to odpowiadam że przecież mnie zna i może mi zaufać.
Nie użyję tego żeby mu problemy zrobić, ale podejrzewam że ten Johnson może mi koło dupy zrobić (nie ufam mu).
Np. na kogo bierze głównie zlecenia, z kim współpracuje, czego dotyczą, jakiego typu są itp.
Całość rozmowy kieruję tak, żeby O'Brien uważał że swoimi danymi uchroni dupę kumpla przed zrobieniem czegoś pochopnego i pomoże postąpić właściwie.

Jeśli Kruk nie ma nic do roboty to może we wszystkich spotkaniach mi towarzyszyć - no chyba, że utrudni mi rozmowę z kontaktem i kontakt ufa tylko mi.

Po zebraniu danych zdecyduję co dalej.

Kruk - 2014-02-17 19:38:06

Po powrocie do domu zamykam drzwi, zrzucam iluzje i zmywam krew z rąk. Potem idę do ukrytego pokoiku i wskakuje w przestrzeń astralną. Udaje się w pobliże wierzowca MAASA. Chcę ustalic ile mniej więcej osób przebywa o tej porze w gmachu. Szczególnie interesują mnie wyższe piętra bo na jednym z nich może być doktorek. Dobrze by było jeśli udało by mi się ustalić ilu może być tam magików. Jeśli uda się wyczuć jeszcze coś interesującego tym lepiej. Następnie wracam żeby odpocząć. Jak wstanę chce powtórzyć wycieczkę, chcę ustalić czy w dzień ilość ludzi zwiększa się znacznie. Potem wracam i kontaktuje się ze Strzygą pytając czy zna kogoś kto może kupić kilka splów. Jeśli tak to jade je zpieniężyć. Następnie chce zadbać o plan "B". W tym celu chcę wyszukać w sieci gdzie jest jakiś teatr gdzie początkujący aktorzy chcą się pokazać łudząc się że zostaną przez kogoś zauważeni. Chcę się udać na takie przesłuchanie "ubierając" twarz naszego dobrego znajomego azjaty mr. Johnsona. Siadam sobie gdzieś w tylnym rzędzie z postawionym kołnierzem płaszcza. Chcę sprawiać wrażenie, że nie chce żeby zwracano na mnie uwagę. W rzeczywistości chce żeby mnie zobaczono. Po mniej więcej 45 minutach wychodze. Wracam do siebie. Potem łączę się z Natanem. Pytam czy może ustalić kiedy kończy się zmiana strażników. Jeśli udało by sie zdobyć dane o ich prywatnym życiu to było by super. Myśle że fajnie było by pogadać z jednym. Najlepiej jeśli byłby samotny bo wtedy i tak pewnie nie ma nic ciekawego do roboty po pracy. Jeszcze gdyby np. miał kłopoty z alkoholem albo miał hobbi borowe typu kręgle lub bilard to łatwo było by zagaić rozmowę. A z twoim talentem werbalnym i moim mentalnym  nie powinno być trudne wyciągnąć coś od niego i pewnie nawet się nie kapnie że coś jest nie tak. Jeśli zostało by mi coś jeszcze czasu to zabieram się za ustalenie właściwości sztyletu.

Fenrir - 2014-02-18 22:45:18

Nathan - mapy od twojego znajomego spłynęły na comlinka na następny dzień z rana z komentarzem:

W naszej ewidencji budynek jest od 10 lat. Jeszcze zanim MAASa dostała ekstraterytorialność. Więc mamy dość aktualne plany. Na parterze jest wydzielona recepcja i spora część dostępna tylko dla parsonelu. Są tam magazyny i maszynownia.
Pod budynkiem są 3 piętra parkingów podziemnych.
Piętra 1-4 to stoiska z kosmetykami, salony urody, doradzctwo kosmetyczne.
Dwa kolejne zajmują gabinety zabiegowe, od prostej kosmetyki po wszczepy niewielkiej inwazyjności.
Dwa kolejne to Klinika, w której dokonuje się zabiegów większej inwazyjności, które wymagają pobytu ambulatoryjnego.
Następne 4 piętra to biura, kancelarie itp.
Nad nimi dwa piętra przeznaczono dla kliniki dla vipów, tak przynajmniej wskazują plany - duże sale pozabiegowe, specjalne komory adaptacyjne.
Na kolejne 2 piętra przeznaczono najprawdopodobniej na coś na kształt labolatorium. Wygłuszone ściany, z naturalną barierą magiczną. Ich wnętrze pewno przebudowali przez te 10 lat.
3 piętra wyższe zajmują apartamenty - również górne piętra opatrzone są barierą magiczną.
Ostatnie piętro to maszynownia, pewno z serwerownią.
Na dachu wyodrębniono lądowisko dla helikoptera.

wg. Wrighta
MAASA to jedna z korporacji AA która dobrze ugruntowała się na rynku po krachu 2.0, zyskując ekstraterytorialność. Korzenie korporacji wywodzą się z półwyspu bałkańskiego. Zajmuje się kosmetyką, kremy szampony wszystko razem z elektroniką użytkową. Do tego weszli w rynek wszczepów kosmetycznych dla zamożniejszej części świata. Alfa i nawet betaware można u nich zamontować. Kosztuje to majątek ale ponoć efekt piorunujący. Koleżanka robiła u nich oczy - wyglądają jak prawdziwe.Towary mają okej ale trochę kasy trzeba władować.

Shmitt również przesłał swoją informację rano:

MAASA - nie jest przez nas obsługiwana. W dokumentach była adnotacja jakieś 7 lat temu o przetargu, ale wygrał go chyba Lone Star. Oni są blisko centrum. Więc HTR na pewno mają z Lone Stara.


Patryk
Strzyga - wybuchnęła śmiechem słysząc twoją prośbę. Powiedziała, że w życiu się nie zajmowała handlem bronią, ale popyta znajomych, może ktoś będzie chciał lewą spluwę.

Po zakończonej krótkiej rozmowie rozsiadłeś się wygodnie w wyrysowanym magicznym kręgu. Świadomość uniosła się wysoko i pomknęła w kierunku siedziby MAASA…

Budynek w świecie astralnym, podobnie jak i w materialnym nie prezentował się imponująco. W pobliżu znajdowały się wierzowce firm ubezpieczeniowych sięgających koło 30 może 35 piętra. Oraz podobnej wielkości apartamentowce. Nawet wieczorem kręciło się tu sporo ludzi. W samym budynku było już ich mniej Wyższe piętra budynku były zabezpieczone dość silną barierą magiczną, która była nieprzejrzysta... Ludzi najwięcej było na dolnych piętrach wyżej było ich dużo mniej. Istot magicznych było kilka. Ciężko jednak powiedzieć czy byli to ochroniarze czy klienci.

Gdy wróciłeś tu następnego dnia okazało się, że w dzień ruchu jest jeszcze większy.  Im wyżej tym mniej osób w budynku. Jednak bardzo niewiele osób posiadało zdolności magiczne.

Znalazłeś, w internecie przesłuchanie organizowane przez HORIZON. Były to regularne kastingi. Podczas których szukali gwiazd do simstymu. Lub innych produkcji. Mógł się zgłosić każdy. Przesłuchania odbywały się w magazynie w dzielnicy portowej. Zgromadziło się tam mnóstwo osób. Maska była wręcz idealna. Mimo to pozostałeś nie rozpoznany. Musiałeś swoje odczekać w kolejce by dostać się do środka. Pomieszczenie główne magazynu zamienione zostało w małą scenę. Gdzie pretendenci mogli zaprezentować swoje umiejętności aktorskie. Jednak zdawało się że główna uwaga organizatorów skupiona jest wokół techników i medyków, którzy dokładnie egzaminowali każdego uczestnika. Prześwietlali go kolejno w kilku maszynach. Od każdego pobierano krew. Podpinano ich do zestawów stymowych. Procedura była bardzo długa. W pomieszczeniu nie było jako takiej widowni. Chwile stałeś pod ścianą. Ale byłeś tam totalnie niewidoczny. Upatrzyłeś więc krzesło. Stało w towarzystwie sobie podobnych. Dostawione zapewnie dla techników. Podeszłeś i przestawiłeś je tak by móc swobodnie oglądać przedstawienie. Niby z boku a jednak na widoku. Wszystko szło zgodnie z planem. Dopóki nie siadłeś na krześle. Rozległ się głośny trzask i łomot. Gdy zwaliłeś się na ziemię podnosząc tuman kurzu. Rozbrzmiała gdzieś wokół ciebie salwa śmiechu. Gdy kurz opadł zobaczyłeś nad sobą krąg może 10 osób. Część patrzyła z ubawieniem, część z autentyczną troską...



W tym samym czasie. Nathan w towarzystwie butelki zawitał do osobnego pomieszczenia na tyłach safehausu, gdzie czekał na niego już O`Brien. Szeroko uśmiechając się na widok butelki. Szybko wyciągnął dwie szerokie szklanki i nalał od serca wam obu.

- Ale namieszałeś z  Mizo Takeshim - zaczął O’Brien z odrobiną humoru w głosie. - Chodzi mi o tego Johnsona, z którym się widzieliście wczoraj. - Dodał widząc twoje nie zrozumienie. - Dzwonił do mnie i okrutnie się wściekał na ciebie. To Johnson z Nowego Jorku, a wiesz jacy oni są, myślą, że pozjadali wszystkie rozumy... Problem w tym, że poleciła mi go  sama Dama Kier... A ona jak wiesz trzęsie połową podziemia Nowego Jorku, więc nie mogłem odmówić. Tobie też nie radzę odmawiać. Im się we łbach poprzewracało od zeszłego roku. Myślą, że żądzą światem…Ale niemożna im też odmówić dobrej kasy... Nie patrz tak… Wiem, że troszkę cię z tą fuchą wrabiam. Bo z Nowym Jorkiem zawsze ciężko się interesy robi. Ale tutaj można wyjść sporą kasę na czysto. Więc mówię ci Nathan… Warto… Wyjdziesz na czysto! Masz dobry squad dasz radę… - przerwał i pociągnął długi łyk ze szklanki. Westchnał z aprobatom i kontynuował -  Ale żeby nie było to sam się rozglądnąłem i popytałem. Mizo tą fuchę robi dla Brown and Johnson inc...  Kojarzysz te kosmetyki?... Sporo udziałów wykupiło  tam ma ostatnio Aztechnology, ale własnościowo dalej są w rękach prywatnych. Ogólnie na rynku jest im kiepsko ostatnio. Może ten doktorek to ich ostatni ratunek i dlatego dają sporą kasę… - zrobił przerwę na kolejny łyk trunku -  MAASA z kolei to korporacja z europy, która w stanach się dopiero zaczyna panoszyć. Ruszyli mocno z wszczepami dla bogatszych. Mają w europie świetne kliniki. Teraz podobne stawiają w stanach. Hartford to ich stary przyczółek. Gdzieś tam EVO ich wspiera, ale nieznacznie...Co do doktorka… - opróżnił ostatnim łykiem szklankę nalał sobie jeszcze raz -  Tenkov, to jakiś nawiedzony Serbski geniusz, bioinżynier, chemik, farmaceutyk i bóg wie czym jeszcze się zajmuje. Jego prace naukowe mają takie nazwy, że nie sposób ich wymówić. Podpadł komuś w swojej ojczyźnie i MAASA załatwiła mu ekstrakcje. Jemu i jego rodzince. Udało się wyrwać jego i  córeczkę, jego żona zginęła. Runerzy spieprzyli robotę... Tak to jest jak się bierze ruskich partaczy... Troszkę dziwi, że próbuje po raz kolejny ekstrakcji. Ale nigdy nie wiadomo co geniuszom strzeli do łba. W każdym bądź razie osobiście się nigdzie nie pojawia siedzi zamknięty w tym wieżowcu już parę lat.  Zastanawia mnie tylko jak on się z Brown and Johsnon skumał… Co do samego budynku MAASA Ochronę mają tam własną i to dość dobrze wyposażoną. Choć tak na prawdę pilnują tylko góry budynku. Mają umowę z Lone Star na HTR więc trzeba się trzymać nisko i sprawę załatwiać szybko. Ale w sumie pewno już sam sporo wiesz jak masz jeszcze jakieś pytania to wal. - rozłożył się wygodniej na krześle i delektował się whisky...

--------------------------

Test maski: 14 (moc 5) = 4 sukcesy
wysysanie (4)10 =3 sukcesy = 1 rana lekka

test etykiety 2 = krytyczna porażka

Raga - 2014-02-19 00:21:39

Nathan:
A co z córeczką? Wiesz, coś ciekawego na jej temat?
(zagaduję o wiek, wykształcenie, zainteresowania, sposób spędzania czasu, czy wiadomo coś o jej opinii na temat ojca)
Może ten cały Mizo nie skumał się z Brown and Johsnon ale z Aztechnology? Może próbuje im jakoś pakiet większościowy załatwić?
No nic będzie trzeba zrobić akcję i mieć to z głowy.
Osobiście to ta Maasa mi bardziej leży niż to całe Aztechnology.
O właśnie, a może słyszałeś coś o zleceniach dla Maasa? Może da się wyłuskać jakieś powiązanie z tym moim?

W międzyczasie (lub po spotkaniu z O'Brienem) kontaktuję się z Wdową i pytam czy może sprawdzić zabezpieczenia budynku Maasa - jak są dobre na jej umiejętności.
Oprócz tego pytam co może wyciągnąć na temat Tenkova i jego córki.
Potem na temat relacji Maasa vs Aztechnology. Chodzi też o zlecenia w sieci między tymi korporacjami (jak bardzo się podgryzają)
Na koniec coś na temat Mizo Takeshiego i jego powiązaniach z Aztechnology.

Ciekawi mnie czy to zlecenie to jedna z gierek między firmami czy konkretnie chodzi o coś co wie lub umie Tenkov.

Kruk - 2014-02-19 16:50:16

Klnę pod nosem po czym wstaje i otrzepuje się. Patrzę na swoje ręce i stwierdzam że muszę iść je umyć. Potem wychodzę zadowolony z przebiegu wydarzeń. Następnie wracam do siebe i zajmuje się tym co napisałem w poprzednim poście.

Fenrir - 2014-02-19 21:30:20

Christina Tenkov - tak się bodajże nazywa córeczka. Ma jakieś 17 lat. O niej akurat nie wiem wiele. Pewno siedzi razem z tatuskiem. Pewno uczą ją ludzie z MAASA. Trzeba by się rozpytać. Ale pewno ją też trzymają pod kluczem jak ojczulka… - napił się sowitego łyka - Słuchaj to co ci mówiłem o Brawn and Jonhson to same plotki. Znając obecne machinacje, sam się już gubię co gdzie jak i z kim. Może masz i rację. Nie kojarzę zleceń od MAASA. Może jakimiś innymi kanałami je puszczają...

Wdowa obiecała się rozglądnąć po sieci. Odezwała się 3 godziny później. Było już po południu, a ty zacząłeś nawet trochę trzeźwieć po dłuższej rozmowie z O`Brienem. Informacje, które ci przekazała dość mocno pokrywały się z tym co już wiedziałeś. Tenkov pracuje w MAASA od lat. Czym się tam zajmuje niema nikt pojęcia, nic nie publikował odkąd się tam przeniósł. Jedyną nowością jaką odkryła Wdowa było to, że Tenkov odmówił prac nad bronią biologiczną i dlatego zdecydował się na ekstrakcję. O córce Wdowa nie dowiedziała się niczego, poza tym, że jest. Wdowa nie znalazła jakiś wielkich powiązań między Aztechnology a MAASA. Normalna konkurencja. MAASA więcej procesowała się z korporacjami europejskimi. Odnośnie Mizo znalazła troszkę informacji. Robił zlecenia dla Aztechnology i wielu zależnych korporacji w Nowym Jorku. Ale robi wrażenie dość neutralnego, bo robił też akcję dla innych korpów. Mizo to były runer, zna się na fachu i nigdy nie pojawia się z bodyguardami. Niemożna mu jednak odmówić honoru. Najciekawszą informację zostawiła jednak na koniec.Twoje ostatnie poszukiwania zwróciły uwagę niejakiego Alexieja Piełki. Jak Wdowa krótko scharakteryzowała: terrorysta, awanturnik, wróg wszlekich korporacji, to on wysadził tankowce Seader-Kruppa na Pacyfiku i elektrownię Mitsuhamy we Włoszech.. Poszukiwany w kilku krajach w tym w UCAS. Finansowany z podejrzanych źródeł. Mówi, że ma dla ciebie cenne informacje na temat Tenkova, ale przekaże je tylko osobiście. Chce się spotkać jutro w południe w ZOO w parku Colta. Będzie czekał koło bazyliszków.

Patryk powrócił do swojego mieszkania i usiadł w swojej loży nad księgami i zaczął je wertować w próbie odszyfrowania dokładnej mocy artefaktu. Znalazłeś pewien trop w materiałach Kayo odnośnie rytualnych sztyletów. W opisie mrocznej magii rytualnej pojawił się koncept że niektóre artefakty dopiero po specjalnym rytuale uzyskują pełnię mocy. Często rytuał trzeba powtórzyć dla nowego właściciela. Żeby określić pełnię mocy musiałbyś jeszcze dużo poczytać i poeksperymentować.

------------------------------

Test rozpoznania artefaktu 7+2 za loże+4 za materiały od Kayo = 13 = 6 sukcesów

Raga - 2014-02-20 09:56:31

Nathan:

Nie deklarowałem ale zbierając dane jest jeszcze czas.
Katy i Derek są wstępnie poinformowaniu o zleceniu i poproszeni o to żeby nic sobie w tym czasie absorbującego nie planowali.


Zbieram te dane i zapamiętuję ile się da.
Jest teraz kolejny dzień rano - drugi od potkania w sprawie zlecenia jeśli dobrze liczę.
Zbliża się czas, więc wypadało by się skontaktować i umówić na spotkanie z Takeshim.

Dzwonię do Kruka:
- Hej. Jest okazja dowiedzieć się coś więcej na temat naszego zlecenia. Jak jesteś zainteresowany to spotkajmy się dzisiaj przed wejściem do ZOO w parku COLTA o 11:30.
Masz namiary na Takeshiego. Umów się z nim po południu/wieczorem - jak mu lepiej pasuje. Jeśli nie wyjdzie nic ciekawszego to bierzemy zlecenia.
Dzwonię do Katy:
- Cześć Katy, będę Ciebie potrzebował. Musisz dostać się do ZOO w parku COLTA. Koło 12:00 będę tam miał spotkanie z pewnym kolesiem - konkretnie koło wybiegu dla bazyliszków.
Znajdź sobie dobre miejsce i ustaw się ze snajperką. Miejsce musisz mieć na tyle dobre żeby obserwować nas nawet jak trochę się oddalimy. Będziemy w kontakcie na tej samej częstotliwości co zwykle. Będziesz miała nasłuch na rozmowę. Jeśli sygnał będzie zakłócony to pamiętaj o ustalonych sygnałach (mamy wyuczone znaki - atak, zwijaj się itp. oprócz tego jak się zrobi gorąco - koleś wyciągnie broń, to ma walić bez pytania)
Jeśli będziesz potrzebowała to weź Dereka do pilnowania miejsca gdzie się usadzisz (może czytać gazetę na ławeczce).

Jeśli nic ciekawszego nie dojdzie to po tych ustaleniach jadę na 11:30 do ZOO.

Kruk - 2014-02-24 16:28:32

Jadę na spotkanie do zoo. Jak będe miał jeszcze troche czasu przed wyjazdem to chce jeszcze troche popracować nad sztyletem. Tylko nie chce żeby to było kosztem snu. Bo trzeba też wypocząć i odzyskać siły po ostatnim czarowaniu.

Fenrir - 2014-02-25 12:46:30

11:30 wskazywał czas wyświetlany w waszych ARO. Staliście przed wejściem do ZOO miejskiego Hartford. Zoo umieszczono w centrum parku Colta. ZOO otaczał wysoki trzymetrowy mur, wkomponowany w architekturę parku. Stanowisko Bazyliszków było w samym centrum przy zatłoczonej alejce. Wejście było biletowane, stało przy nim dwóch ochroniarzy Lone Star. Po samym parku też chodziły patrole. Byli to dobrze wyposażeni i przeszkoleni funkcjonariusze. Dwa lata temu był tu wypadek z piekielnymi ogarami, które zostały wypuszczone na wolność. Od tamtego czasu wprowadzono dużo większe środki bezpieczeństwa.
Obserwowaliście ich chwilę i stwierdziliście, że są czujni, ale nie przeszukują bezpośrednio o ile, ktoś nie zwraca na siebie uwagi. Więc wystarczy dobrze ukryć broń.

U Nathana w rogu zamigał komunikat od Katy: "Udało mi się dostać do środka. Mam dobre miejsce widzę przestrzeń przed stanowiskiem z Bazyliszkami. Tutaj nic szczególnego nie widać."

Po chwili pojawił się obok komunikat od Wdowy opatrzony niezwykle bogatą w szczegóły ikonką czarnego pająka (zawsze cię zastanawiało jakim cudem jej ikony mają takie niesamowite efekty) - "Sprawdziłam Systemy MAASA... Nie będzie łatwo. Mają bardzo dobre zabezpieczenia. Ale powęszyłam i chyba wiem jak tam wleźć.... Trzeba będzie mocno pociąć po krawędzi. Wszystko zależy teraz na jak długo potrzebujesz wejścia i co chciałbyś tam załatwić, no i chyba najważniejsze kiedy...:-)". Ikonka uśmiechającego się łakomie pająka na końcu wiadomości była zatrważająca w swojej wymowie.

--------------------------------------------

Uwagi:
1. Napiszcie co zabieracie ze sobą.
2. Każdy NPC zaangażowany w akcję. Dostanie udział w kasie, standardowo dzielicie się po równo. Jak chcecie to zmienić ustalcie to. Nie liczę tutaj pozyskiwania informacji, to będzie liczone jako przysługa za przysługę.

Obecnie zaangażowani:
Katy
Derek

Wdowa - o ile zaakceptujecie jej pomoc

Kruk - 2014-02-26 17:20:25

Zabrałem ze sobą płaszcz, smg, comlinka i gadżety z nim związane. Na widok funkcjonariuszy dyskretnie sprawdzam czy broń nie robi jakiegoś wybrzuszenia pod płaszczem. Jeśli tak to maskuje go iluzją podobnie jak w barze (moc 3). Następnie idę kupić bilet i idę oglądać bazyliszki.

Raga - 2014-02-26 21:16:57

Nathan:
Wysiadam z samochodu.
Z tego co wiem to kurtka bojowa jest dosyć popularna na ulicy więc nie powinno być problemu.
Porównuję swoje rękawiczki i zakładam na ręce te mniej rzucające się w oczy (zakładam że ubieram swoją modyfikację z wszytymi kastetami, a shock gloves chowam).
Biorę oprócz tego wszystko co przydaje się na co dzień - kałach zostaje w bagażniku.
Kupuję bilety i idę koło wybiegu z bazyliszkami - staram się nie rzucać w oczy strażnikom.

Kogo angażuję w akcję:
Derek, Katy, Wdowa

Fenrir - 2014-02-28 12:21:18

Wejście do parku była to spora brama zwieńczona łukiem z napisem COLT PARK ZOO. Nad napisem poruszało się ARO z cennikiem, promocjami i atrakcjami. Przy wejściu znajdował się automat z biletami. Dalej w środku stało 2 ochroniarzy oraz dron klasy doberman. Sześcionogi pajęczy robot sięgający dobrze ponad metr. Na jego grzbiecie zamontowane były lufy jakiejś broni. Przez moment mieliście obawę, że zaraz robot ruszy na was by przeskanować was setką czujników ukrytych pod pancerzem. Jednak robot był całkowicie wygaszony, a strażnicy zajęci dyskusją. Nie zwrócili więc większej uwagi na wyglądających w miarę normalnie przechodniów. W samym parku patrole były niemal niewidoczne.  Przy wejściu rozpościerał się duży plac, na lewo były budynki biurowe i wyjście z ZOO prowadzące przez galerię z pamiątkami. Na prawo były restauracje i plac zabaw dla dzieci. Przed wami rozpościerała się szeroka panorama na całe ZOO. Było ono podzielone (jak wskazywały gęsto rozsiane ARO) na strefy klimatyczne. Savanna, Lasy deszczowe, Klimat Umiarkowany, Góry… a w nich naturalnie występujące zwierzęta i meta zwierzęta. Jak łatwo się było domyśleć. Te ostatnie cieszą się największym zainteresowaniem. Wśród nich bazyliszki. Włączyliście ich opis:

Metarasa pochodząca od legwanów z komodo. Mają około 2,5 metra długości (od ogona do pyska).  mają około 20cm w kłębie. Na grzbiecie mają wysoki na 30 cm wachlarz. No i całą gębę ostrych jak zęby piły kłów, które wyrastają i wypadają przez całe życie. Dorosły Bazyliszek waży około 100 kg. W środowisku naturalnym poluje na ryby i małe ssaki. Ale potrafi być niebezpieczny również dla człowieka. Dorosłe bazyliszki potrafią petryfikować. Jeśli ktoś skrzyżuje z nimi spojrzenie może zamienić się w głaz i dopóki bestia nie oderwie spojrzenia będzie musiał stać nieruchomo. Dla bezpieczeństwa bazyliszki zamknięte są za szybami wzmocnionymi magiczną barierą. Mimo to uprasza się wrażliwe osoby o niezbliżanie się do stanowiska. Bazyliszki są bardzo terytorialne. We współczesnym świecie są tresowane jako zwierzęta strażnicze. Stanowią jedną z głównych atrakcji  ZOO w Hartford z racji niedawnego urodzenia potomstwa.

Pawilon Bazyliszków Był umieszczony w strefie umiarkowanej, w samym sercu ZOO. Leżał przy głównej alei, przechodzącej przez środek ZOO.Alejak zaczynała się przy wysokim budynku pawilonu holograficznego - stanowiącego centrum zoo, a kończyła przy stanowisku Górskim. Właśnie przy tych górach zaczaiła się Katy. Miała tam dobre ukrycie i jednocześnie czyste pole ostrzału na teren w dole przy pawilonie Bazyliszków.

W parku było sporo przechodniów. Szczególnie przy głównej alei. Zarówno dorośli jak i dzieci. Było gwarno. Mieszały się głosy ludzi, krzyki dzieci. Pohukiwania i piski zwierząt. Było to idealne miejsce na spotkanie. Tutaj ciężko cokolwiek podsłuchać i łatwo pozostać niezauważonym.  Dotarliście spokojnie pod Pawilon Bazyliszków. Ostrożnie zatrzymaliście się po przeciwnej stronie alei. przy pawilonie z rysiami. Były to dwa wyleniałe kocury. Którym się nawet nie chciało ruszyć. Alejka miała dobre 10m szerokości, więc mieliście dobry widok na pawilon i wszystko co się wokół niego działo. No i oczywiście na bazyliszki. Niesamowite gady, potężne niemal czarne z żółtymi pasami i tymi niesamowicie świdrującymi oczami.


Nathan - twoją uwagę przykuł ojciec z dwoma dzieciakami, które jakimś małym wskaźnikiem laserowym świeciły w oczy gadom. Powodując ich niesamowitą frustrację. Co raz rozkładały swoje grzebietowe grzebienie syczały pokazując czarne rozdzielone języki. Rozwścieczone gady krążyły uderzając w ziemię ogonami. Kilka razy nawet rzuciły się na szybę. Wywołując radochę dzieciaków. Ojciec sobie z kolei nic z tego nie robił.

Patryk - z większą uwagą zlustrował otoczenie. Tryb przeszukiwania uruchomiony w jego okularach wzmacniał szczegóły i obrysy. Dość szybko wypatrzył dwóch osobników. Jeden siedział na ławeczce z lewej strony pawilonu. Był to sporej wielkości trol, z zawiniętymi w ślikami rogami. Miał przed sobą rozpostarte ARO. Jednak zamiast poruszać wzrokiem za czytanym tekstem ewidentnie obserwował otoczenie za nim. Drugi był niskim elfem, opierał się o balustradę po prawej stronie pawilonu. Bawił się zawieszonym na szyi amuletem. Była to na pozór plątanina jakichś kształtów. Ale ty wypatrzyłeś bez trudu symbole magiczne. Obaj mieli na sobie długie czarne płaszcze, podobne do tego, jaki miał na sobie Patryk.

Nie widzieliście jak na razie nikogo o rosyjskim typie urody, a na waszych aro czas wskazywał 11:50


-----------------------------------
testy percepcji
Nathan 10 = 1 sukces
Patryk 10 = 3 sukcesy

Raga - 2014-02-28 19:20:23

Nathan:
Znajduję sobie jakąś ławeczkę w okolicy i siadam.
Czekam spokojnie 10 minut czy nie pojawi się ten koleś.
Jeśli nie pojawi się do 12:15 to się zmywam.

Kruk - 2014-03-03 17:14:57

Chcę się pokręcić po okolicy ale nie chcę stracić z oczu pawilonu z bazyliszkami. Próbuje też dyskretnie wybadać tych 2 kolesi za pomocą assensing. Jednocześnie zastanawiam się jak wyglądał by ork lub krasnolud o rosyjskiej urodzie :)

Fenrir - 2014-03-04 07:29:14

Patryk zagłębił się w widzenie astralne. Świat wokół niego przybrał tęczowych odcieni aury. Skupiłeś uwagę na magu. Tak jak przypuszczałeś splatał jakiś czar. Spojrzałeś za linią magicznej przędzy. Prowadziła ona prosto do stojącego nieopodal was starszego mężczyzny. Jego aura z kolei wskazywała, że był dużo młodszy, niż jego fizyczna postawa. Opuściłeś wygłuszoną przestrzeń astralną i spojrzałeś w twarz starszemu mężczyźnie. Jego twarz zafalowała na moment i dojrzałeś. Zatwardziałą skupioną twarz brodatego mężczyzny w średnim wieku. Gęste czarne brwi zrastały się nad orlim nosem. Zaś niezadbana broda kępkami siwiała. Był to typowy europejczyk. Chyba zdał sobie sprawę, że go dostrzegłeś, bo ruszył w twoją stronę.



--------------------------------------------
Test assensing 14 = 4 sukcesy
test intuicja+logika 10 = 5 sukcesów (czar przełamany) Nathan widzi dalej niepozornego dziadeczka

Raga - 2014-03-04 08:26:32

Nathan:
Patrzę na zegarek i siedzę dalej.

Kruk - 2014-03-04 18:46:29

W takim razie również się kieruję w jego stronę
- Witaj Alex - obdarzam go porozumiewawczym uśmiechem - Pozwól, że przedstawie Ci Nathana - Patrzę wymownie w stronę kompana - Może spoczniemy na tamtej ławeczce i pogawędzimy chwilę? - Idę usiąść.

Fenrir - 2014-03-04 21:54:24

Ławki znajdowały się po stronie bazyliszków. Tam usiedliście.

Właśnie byłem niezmiernie ciekaw czy mnie poznacie... - zaczął spokojnym tonem. Niemal niewidzialnym gestem skinął na maga, który zdjął z niego zaklęcie. Piełka przeniósł na was spojrzenie. Był to kwadratowy facet. Ani wysoki ani niski, dość szeroki w barach, prosty i oczywisty w gestach. Oparł się o balustradę, tuż przed pawilonem bazyliszków i niepatrząc na was rozpoczął swój monolog, akcent miał silnie wschodni, ale rozumiało się go dobrze..
- Wiem, że szukają chętnych na ekstrakcję Tenkova, z MAASA i dostałem informację, że wy zastanawiacie się nad tym zleceniem. Mam dla was pewną informację, której pewno nie znajdziecie w oficjalnych materiałach, a która jest ważna. Nie lubie pieprzyć się z barwnymi opisami i gadaniem głupot więc same fakty. Tenkov to mikrobiolog bawiący się z wirusami. W Serbii pracował nad bronią biologiczną, najprawdopodobniej go straszyli śmiercią rodziny. MAASA widziała o tym, łatwo go namówili i wciągnęli w swoją grę. Oczywiście, że od razu go nie zmusili do badań. Poczekali parę lat i go trach… i co? Tenkov znowu ucieka. Czyli znowu kazali mu robić wirusa. Musiałem przycisnąć parę osób, i dowiedziałem się o co chodzi. Chcą wypuścić wirusa, który uczula na główne składniki kosmetyków. Sami zaś puszczą serię kosmetyków bez wskazanych składników. Tenkov ponoć kończy testy, które wypadły fenomenalnie. Ciekawi mnie tylko, czy ci dla których chcecie go wydrzeć wiedzą o jego aktualnych badaniach, czy po prostu chcą mieć eksperta od broni biologicznej dla siebie… - Zawiesił tutaj na chwilę głos i rozejrzał się dookoła. - Sprawa jest prosta... Ten facet to bomba zegarowa w końcu stworzy coś, co zagrozi temu światu. Korpy pieprzone nie mają skrupułów. Dla nich taki wirus warty jest miliardy nowych jenów. Ciekawe ile wam zapłacą. Idąc tam jednak pamiętajcie, że bierzecie pieniądze za zdrowie innych ludzi, a nawet za ich życie! - podniósł tutaj nieco głos, ale zaraz go ściszył i dodał. - Mam jednak dla was propozycję. Ułatwię wam zadanie płacę 15 000 za to, że ten facet zniknie, razem ze swoimi badaniami... Raz na zawsze. - przejechał palcem wskazującym po swojej krtani - mam nadzieję, że się rozumiemy…

Raga - 2014-03-05 11:38:45

Nathan:
Panie Piełka. Polubiłem Pana od razu. Ja też lubię fakty i stawianie sprawy jasno.
Rozumiem Pana w pełni, bo też nie przepadam za korporacjami.
Powiem szczerze, że tutaj ważną kwestię odgrywają zobowiązania moich przyjaciół.
Takie zlecenie posiada trzy aspekty: moralności, opłacalności i dyplomacji.
Czy możemy jeszcze coś usłyszeć ciekawego pomijając kwestie finansowe?
Może dowiemy się jeszcze czegoś o Panu i... Pana "przyjaciołach"?
Czy "przyjaźń" z Panem może okazać się dobrą inwestycja w przyszłość?

Próbuję wybadać czy sprawa ma drugie dno.
Póki co facet sprawia wrażenie ekologa-terrorystę ratującego świat.
Chce wyczuć czy koleś to po prostu fanatyk czy to tylko zasłona dymna.
Chce go podpuścić żeby powiedział coś więcej
Jak trzeba to możesz użyć Edga

Kruk - 2014-03-05 17:02:07

Gadanie zostawiam buźce. Niech robi to w czym jest dobry. Ja z kolei Sprawdzam Alexa Assensingiem. Puki co jestem bardziej skłonny pozostać przy pierwszym zleceniu. Ale oczywiście nie dzielę się tym na głos.

Fenrir - 2014-03-06 22:23:02

Na twarzy Piełki pojawiło się coś na kształt uśmiechu, choć w jego kwadratowej fizjonomi wyglądało to niepokojąco. Zaczął:
- Ja wiem, że w tym wypadku pieniądze są ważne… Bez wsparcia sponsorów moje działania dawno by spełzły na niczym. Moralność w świecie amoralnych korporacji już dawno przestała mieć znaczenie. Pojawia się tylko w starych filmach trideo. Powiedz mi, czy oni by sie wahali przed pociągnięciem za spust, jeśli chciałbyś im odebrać miliard jenów? Czy wahaliby się pozbawić cię twojej rodziny, przyjaciół, marzeń. W imię obrony swojej “marki”. Jesteś dla nich prochem człowieku… Prochem marnym, gorzej niż karaluchem… Mówisz o dyplomacji. Dyplomacja jest wtedy kiedy mamy partnerów, którzy mogą coś ugrać mogą stawiać warunki… A co ja mam oprócz tony semtexu i tych rąk. - podniósł dłonie do góry i spojrzał w waszą stronę. W jego oczach płonęła pasja… -  Tak wygląda moja dyplomacja! To są słowa które oni słyszą… Słuchają tylko jak im jeny przestają płynąć…Zdaje sobie sprawę, że jestem niczym komar, który brzęczy im nad uchem żądląc tylko mniej lub bardziej boleśnie… Ale takich jak ja będzie więcej… Wystarczy pokazać, że można z nimi walczyć! Co do moich przyjaciół. To ich życzeniem jest pozostać w ukryciu i może to i lepi...eeeeeerrgghhhh - Wrzasnął urywając w pół zdania.. Z jego piersi buchnęła fontanna krwi, którą nieopatrze probował powstrzymać rękami upadając na ziemię. Tuż za nim szyba pawilonu rozsypała się w proch… Z drugiej strony rozległ się kolejny wrzask… Odwróciliście się i zobaczyliście jak mag piełki opada w ramionach zamiatającego jeszcze przed chwilą aleję pracownika zoo. Z pleców maga wystawało 30 cm okrwawionego ostrza, którego początek skrywała gdzieś dłoń konserwatora…. Troll również wrzasnął podrywając się na równe nogi trzymał już w ręce wielki pistolet Aresa sadził wielkie susy w waszą stronę.

SUKINSYN NA DACHU HOLOPAWILONU!! - Migał jak wściekły komunikat KATY

Mogliście przysiąc, że usłyszeliście odgłos wystrzału.

---------------------------------

inicjatywa:

Snajper 15*
Konserwator 10*
Troll 8*
Katy 4*
Nathan 12
Patryk 11
Bazyliszki 8

* - oznaczeni gwiazdką już reagowali odjęto im 10

Katy test percepcji 5 = 2 sukcesy
Katy test strzału 8 = 4 sukcesy
Obrona snajpera 13 = 4 sukcesy

(Katy trafiła w barierę, za którą chował się snajper i najprawdopodobniej ją przebiła trafiając go)

Co do opisu tła, to tyle widzicie na szybko dokładny opis sceny dopiero po waszej deklaracji obserwacji w detalach. Przypominam obserwacja to akcja prosta.

Kruk - 2014-03-09 14:04:20

Robię się niewidzialny (moc 5) i przemieszczam się kawałek na wypadek gdyby ktoś chciał strzelać na ślepo w miejsce gdzie przed chwilą byłem.

Raga - 2014-03-10 09:47:52

Nathan:
Oceniam jaka jest pierwsza dobra osłona (murek, żywopłot ograniczający pole widzenia) przed snajperem na dachu holopawilonu.
Zerkam na Piełkę jak bardzo jest umierający.
Jeśli daję mu małe szanse (nie umiem mu pomóc) to go zostawiam.
Jeśli oceniam że ma spore to staram się go odciągnąć za ta osłonę.

Jeśli Piełka jest ze mną i jestem w miarę bezpieczny i mam na to czas to staram się ustabilizować Piełkę (first aid i używam edge) - Katy pilnuj tego sukinsyna na dachu!
Jeśli Piełka jest ze mną i ten co zabił maga jest niedaleko to staram się ustabilizować Piełkę (first aid i używam edge) - Katy olej na razie snajpera i osłaniaj mnie!
Jeśli Piełka zginął na miejscu i jestem sam pod osłoną to staram się bronić (uniki, bloki) - Katy pilnuj tego sukinsyna na dachu!

Derek:
"Osłaniasz Katy!"

Wstępnie to czekam na reakcję strażników, jeśli nie ma na to szans to w następnej turze trzeba przejść do ofensywy (jeśli nie musiałem używać edge na first aid to używam go do dopakowania inicjatywy w następnej turze)

Fenrir - 2014-03-11 11:56:47

Wystarczyło jedno uderzenie serca. Adrenalina uderzyła jak szalona, świat spowolnił i stał się wyraźniejszy. Nie raz mieliście już takie uczucie. Nathan poderwał się z ławki i zlustrował otoczenie. Piełka leżał na ziemi. Kałuża krwi rosła pod nim w błyskawicznym tempie, z jego ust ciekł cięki strumyczek jasnej krwi. Może 5 metrów dalej mag bez życia zsuwał się z ostrza konserwatora, które chowało się już w jego dłoni. Troll wrzeszczał coś  w niezrozumiałym języku. Sadząc wielkie kroki i podnosząc pistolet do strzału. Nathan nie tracił jednak czasu skulił się i schował za krawędź ławki. Tuż za nią był metalowy kosz na śmieci. Nie było nic lepszego by osłonić się od ataku potencjalnego snajpera. Przynajmniej zniknie mu z oczu. Niemal odruchowo złapał za kurtkę rosjanina i odciągnął go również pod osłonę, rzucając w eter rozkazy dla Katy i Dereka.
Rozległ się harmider i chaos. Któryś z przechodniów zobaczył martwego maga, powalonego Piełkę, trolla wrzeszczącego z wielkim pistoletem w łapie. Rozpętał się jeden wrzask. Wszyscy dookoła rzucili się w panicznej ucieczce.

Patryk również się poderwał z ławki. Dostrzegł jak Konserwator podnosi drugą rękę, z wnętrza jej dłoni wysunęła się chromowana lufa. Skupił swoją wolę i kontury jego ciała zaczęły się rozmywać by w niecałą sekundę rozproszyć się całkowicie. Twarz konserwatora pozostała jednak nie wzruszona. Podniesioną rękę skierował w trolla i rozbrzmiała wygłuszona kanonada. Dostrzegliście jak na wielkim korpusie trolla pojawiły się wgłębienia by rozbłysnąć hukiem eksplozji…. Amunicja wybuchowa... Troll zachwiał się, jego twarz zamieniła się w maskę bólu, postąpił jeszcze krok i strzelił raz i drugi, warcząc rosyjskie przekleństwa. Jednak konserwator błyskawicznie zmienił pozycję uchylając się od pierwszego strzału. Drugiego się chyba nie spodziewał. Uderzył go w bark odrywając fragment syntskóry pokrywający cyberrękę zagłębił się w skomplikowany mechanizm serwomechanizmów rozsypując dookoła snop iskier. Wtedy to powietrze rozcięła smuga, która przebiła ciało Konserwatora. Pocisk snajperski ADPS dużego kalibru uderzył ciało napastnika z siłą, która powaliła go na ziemię z siłą odrzutowaca. Konserwator padł bez życia, a jego ciałem zaczęły wstrząsać drgawki.
Nathan w tym czasie zdążył już zedrzeć kurtkę z Piełki. Rana była paskudna. Pocisk przeszedł przez płuco na wylot. Na obrzeżach rany pojawiła się piana. Rusek oddech miał płytki, był blady i mocno krwawił. Nathan podsadził ruska i docisnął rękawy zdartej z Piełki kurtki do ran. Chyba pomogło. Rusek zakrztusił się i nabrał ciut więcej powietrza… Jest jednak nieciekawie. Trzeba mu jakiegoś lekarza i stół operacyjny, i to szybko.

Trzask pękającego szkła oderwał nathana od rannego. Jeden z bazyliszków wyskoczył na alejkę zamiatając wielkim ogonem nastroszył pióropusz i zaczął syczeć.Wtedy dopiero spostrzegliście dzieciaki i ich ojca… Chłopcy, którzy chwilę wcześniej drażnili bazyliszki zamarzli w pół ruchu, niczym kamienie, w nienaturalnych więc pozach. Ojciec szarpał ciągnął je niczym kamienne figury, błagając o pomoc, ci jednak nie drgnęli nawet jednym mięśniem. Bazyliszek wewnątrz również nastroszył pióropusz...

- Mam snajpera! - mrugał komunikat od katy - Biegnie od was z lewej strony holopawilonu, też w kombinezonie konserwatora. 

Rzeczywiście zza krawędzi budynku wyłoniła siępostać konserwatora biegnąca w waszą stronę

Nieco obok w drugim ARO mrugał komunikat od Dereka.

“Wszędzie pełno ochroniarzy, gonią w waszą stronę!”


---------------------------

Nathan test percepcji 10 = 5 sukcesów

Kruk test magii 12 = 5 sukcesów
Wysysanie (4) 10 = 3 sukcesy 1 obrażenie

Konserwator test rozpoznania iluzji 8 = 3 sukcesy - niezdał

Konserwator strzał 1 w trola 18 = 5 sukcesów on 4 sukcesy obrażenia 9 wyparował 6
Konserwator strzal 2 w trola 16 = 5 sukcesy on 4 sukcesy obrażenia 8 wyparował 4
Dostał łącznie 7 obrażeń

Troll strzela raz 10 = 3 obrona 11 = 5 uniknął
Strzela 2 raz 9 = 5 obrona 10 = 3 - dostał za 10 wyparował 3
Dostał łącznie 7 obrażenia

Katy strzela 11 = 6 dostal za 18 wyparował 6 łącznie za 12
Katy test percepcji 5 = pech krytyczny

Test stabilizacji  -6 (za warunki walki i brak sprzetu medycznego) + edge = 8 = 5 sukcesów (stabilizacja udana)


Status Patryk 1 rana obuchowa

Snajper 5*
Konserwator 0
Troll 0
Katy 0
Nathan  0
Patryk 1
Bazyliszki 0


Patryk tobie została ostatnia faza

* - snajper jako jedyny będzie miał 3 fazę.

Kruk - 2014-03-15 14:17:50

Wypatruje snajpera na dachu pawilonu (wydaje edge). Jeśli uda mi się go wypatrzeć to wyciągam go z kryjówki lewitacją. Jak będzie poza krawędzią budynku to przerywam czar. Jeśli go nie wypatrze to rzucam niewidzialność na Natana (moc 5)

Fenrir - 2014-03-15 22:22:16

Patryk wlepił spojrzenie w dach. Jeden z kominów był naderwany. Dach był blaszany dwuspadzisty o niewielkim nachyleniu. Było tam idealne stanowisko snajperskie. Jednak po snajperze nie było ani śladu. Nawet w okularach z wzmocnionym widzeniem, które wskazały by jakikolwiek ruch.
Być może Katy miała rację. Facet na dole dalej biegł… Ale jakim cudem… Przypomniał ci się film, na którym ostatnio byłeś, o adeptach, którzy skakali z 12 piętra… Nie, to nie kino. Odwróciłeś się w kierunku Nathana i zacząłeś skupiać i kierować wolę.

Właśnie wtedy rozległ się odgłos wystrzału i troll, który stał może ze 3-4 metry od ciebie. Zwalił się na ziemię, a z przestrzelonego gardła trysnęła mu krew. Złapał się za gardło i tarzał się po ziemi, a krew z rozdartej tętnicy i tak strumieniami tryskała dookoła.

Tymczasem gdzieś w górach skalistych, a przynajmniej terenie do nich upodobnionym przytulona do skały Katy nabrała powietrza, zamarła z karabinem, przy policzku. Jedno uderzenie serca, drugie….
- Kurwa! - wyrwało się jej. Gdy zobaczyła, że troll pada rozbryzgując do okoła posokę... Snajpera jest dalej w budynku… Prawie zabiłam niewinnego - skarciła się w myślach. Błyskawicznie zobaczyła karabin wychylający się z otwartego okna na 2 piętrze. Bez wahania nacisnęła spust. Karabin uderzył w ramię…

Zobaczyliście jak duży fragment okiennicy nagle ukruszył się i rozprysł w tuman kurzu, a lufa karabinu schowała się do budynku…

--------------------------

Patryk percepcja+edge 11 (minusy za warunki i dystans) = 5 po przerzutach
Pozostałą akcję prostą rozpoczyna rzucanie czaru (musisz wydać w przyszłej fazie akcję prostą na dokończenie czaru inaczej czar zostanie przerwany a ty dostaniesz i tak draina)


inicjatywa nowa tura:
Snajper 8*
katy 5*
Nathan 13
Ochrona 12
Patryk  11
Bazyliszki 11

* - działali w tej fazie

Strzał w trola 7 sukcesów obrażenia 19 wyparował 9, weszło 10…

Katy percepcja  8 = 3 sukcesy, strzał 8 = 2 sukcesy obrona 13 = 2 sukcesy trafiła w barierę betonowa ściana dostała 6 obrażeń, pocisk jej nie przebił

Deklarujcie obaj, chyba, że Patryk chce czekać na reakcję ochrony (jeśli tak napisz)

Raga - 2014-03-16 17:18:07

Nathan:
Najpierw chciałem pobiec do holopawlionu, ale myślę że lepiej się przydam tutaj.
Do pierwszego strażnika którego dostrzegam krzyczę: "Na holopawilopnie jest snajper! Mamy tutaj człowieka z przestrzelonym płucem! Trzeba mi zestaw medyczny!" (Ledership w przypadku rannego)
Może uda się zrobić bardziej długotrwały ucisk na ranę niż kurtka.
Staram się bronić Pielki.

Katy:
"Dalej wypatruj snajpera, może uda Ci się go sprzątnąć Trafiłaś go chociaż raz?"

Kruk:
"Biegnij do holopawilonu! Jak nie uda Ci się załatwić snajpera to chociaż go zidentyfikuj i dorwiemy go później!" Dodaję informację od Katy czy może być ranny.

Pytam Piełkę czy ktoś po niego przyjedzie z opieką medyczną (ubezpieczenie) czy jest zdany na siebie.

Jeśli nie to:
Łączę się z O'Brienem.
"Hej. Potrzebuję na gwałt namiary na jakiegoś chirurga. Jestem w Zoo Colta.
Mam tutaj kolesia z przestrzelonym płucem  i chyba nie chciał by trafić do szpitala miejskiego... Jeśli wiesz co mam na myśli."
Jeśli O'Brien da mi namiary, sytuacja z bazyliszkami będzie opanowana i poprawię opatrunek u Pielki to proszę strażników o pomoc w zapakowaniu Pielki do mojego samochodu i chcę odwieźć go pod wskazany adres. Tłumacze że tak będzie szybciej - myślę że Piełka w jakiś sposób potwierdzi moje słowa. (Con i Leadership)

Kruk - 2014-03-17 16:21:27

Przerywam czarowanie i przestawiam się na postrzeganie astralne. Próbuje wyczuć gdzie jest ten snajper. Jak to zrobie to wale w niego uderzeniem ogłuszającym (moc 6).

Fenrir - 2014-03-23 21:01:34

aty potwierdziła, że wypatruje snajpera.

O`Brien odebrał od ciebie połączenie niemal natychmiast i słysząc twoją prośbę powiedział.
- Nie mów, że jeszcze zlecenia nie przyjąłeś a już są trupy. Z ZOO Colta będzie ciężko was wyciągnąć… Spieprzajcie stamtąd jak najszybicej. Daj znać jak będziecie na zewnątrz. A rannego wieź do naszego safehausa. Powiem doktorkowi by się szykował.

Nathan kilkukrotnie potrząsał ramieniem Piełiki, ten jednak nie odzyskał przytomności. Najgorsze chyba jednak to, że czar maga prysnął i teraz Piełka swoją bladą ruską gębą rzuca się w oczy. Jest poszukiwany, jak go zgarnie ochrona to go pewno wsadzą.

Nathan podniósł wzrok i dostrzegł, że grupa 4 strażników biegnie już w waszą stronę. Będą za 15 sekund góra… Mają broń.

Patryk zerwał nici splatanego czaru. Poczuł jak zerwane nici czaru szarpią jego ciałem. Zignorował je przełączając wzrok na postrzeganie astralne. W oczy żuciła mu się czerwień wściekłości bazyliszków. Jednak przeniósł wzork na odległy budynek holopawilonu. W mgle astralnej ni ebyło go dobrze widać. jednak skupił swój wzrok. Poczół na ramieniu obecność jego totemu. Jego wzrok jakby się wyostrzył. Dostrzegł wyraźną aurę zbiegającą schodami budynku. Nie było w nim czerwieni gniewu jaką rozpalone były ciała gadów. Pałała od niego zimna konsekwencja i… Coś co przykuło uwagę twojego totemu… ŚMIERĆ… Ciągnęła się za nim aura śmierci… Poczułeś, że wystarczy tylko jeden impuls woli by zagłębić się w nadciągającą wizję...

Patryk zapatrzony nie zauważył, jednak tego co działo się tuż obok… Nie słyszał nawet przerażonego krzyku ojca i wrzasku dziecka… Do którego jednym susem dopadł bazyliszek. Jego potężna szczęka złapała za nogę skamieniałego dziecka i szarpnięciem całego ciała wyrwała je z dłoni ojca… Jednocześnie Bazyliszek zwolnił czar z ofiary, tak że dziecko krzyknęło i zwinęło się nie wiadomo czy bardziej  z bólu czy z przerażenia…Drugi bazyliszek również wyskoczył z pawilonu i ruszył w kierunku drugiego dzieciaka, którego ojciec próbował zasłaniać własnym ciałem. 

W koncie waszego widzenia zamrugał komunikat od Katy: Snajpera niema już w oknie, pewno zwiał. Ale co się tam dzieje u was?


-----------------------------------------------------

Test draina 10 (4) = 3 sukcesy czyli kojeny stun łącznie 2

Test assensing 10 (minusy za odległość) = 4 sukcesy


Snajper 0*
katy 0*
Nathan 3
Ochrona 2
Patryk  1
Bazyliszki 1

Kruk - 2014-03-24 12:44:28

Skoro nie orientuje się co się dzieje z bazyliszkami to niestety nie będe mógł im życzyć smacznego. Tak jak pisałem wcześnie rzucam ogłuszające uderzenie w snajpera.

Fenrir - 2014-03-24 14:31:05

Przypominam, że nie możesz rzucić czaru na cel który postrzegasz tylko widzeniem astralnym.

Raga - 2014-03-25 10:13:25

Nathan:

Niech strażnicy zajmą się Bazyliszkami.

Daje znać w komunikator: "Zmywamy się! Katy osłaniaj mnie jeszcze trochę!"
Wyrywam kępkę trawy z ziemią koło śmietnika, smaruję ją krwią (nie powinno jej brakować w okolicy) i smaruję twarz Piełki.
Poprawiam zacisk na ranie, biorę go na ręce i zaczynam iść w kierunku samochodu.
Jeśli nie daje rady to po drodze (Leadership medyka i może Con dla ubarwienia) proszę kogoś o pomoc w noszeniu.

Kruk:
a) Jeśli zależy mu na gonieniu snajpera to tylko informuję go że skontaktujemy się później.
b) Jeśli idzie ze mną to może pomóc nieść lub torować drogę i pozwolić na przejście koło strażników.

Jak ktoś nas zaczepi to mówię coś w stylu:
"Strzelanina koło zagrody z bazyliszkami! Koleś dostał w płuco, jestem medykiem, muszę go do szpitala zawieźć!"
Wsadzam go do samochodu i jadę pod wskazany adres (Kolejny Edge może iść jeśli będzie potrzebny test na prowadzenie)

Jak mnie ktoś po drodze zatrzyma to sprzedaję to samo (leadership medyka ratującego życie człowieka):
"Strzelanina w Zoo Colta, koleś dostał w płuco, nie ma ubezpieczenia, jadę do lekarza"

Kruk - 2014-03-31 18:20:23

Skoro się nie da ogłuszać to ide leczyć Aleksa (moc 6)

Fenrir - 2014-05-22 23:38:33

Nathan  podniósł  z trudem ciężkiego i bezwładnego Piełkę i powoli ruszył na przód. Natychmiast dopadł do niego Kruk, który pomógł podnieść rannego. Jednocześnie włożył rękę pod prowizoryczny opatrunek. Obaj poczuli jak fala ciepła rozlewa się po ciele Piełki. Na czoło Patryka wystąpiły kropelki potu. Ruszyli do przodu.

Nikt nie zagradzał im drogi. Ludzie uciekali, w parku panował gwar, ruch, wręcz panika. Ludzie z krzykiem uciekali w kierunku wyjścia,  A niosący rannego podający się za medyków nie budzili większego zainteresowania. Nie tylko Piełka ucierpiał podczas zdarzenia. Mijali kilka osób Ludzie schodzili wam z drogi a ochrona tylko pośpieszała by kierować się w kierunku wyjścia.

Gdy zobaczyli bramę wyjściową, w ich sercach rodziła się coraz większa nadzieja. Nagle ciałem Piełki targnął silny dreszcz. Zamarli.. Nagle nabrał mocniej powietrza do płóc i wsparł się na chwiejących się nogach. Zrozumieli, że czar Patryka wyciągnął Piełkę znad krawędzi śmierci.

Przy bramie panował totalny chaos. Strażnicy nie kontrolowali już przepływu uciekających z Parku ludzi. Całej trójce bez większych przeszkód udało się dotrzeć do samochodu. Piełka był przeraźliwie blady. Oddychał krótko i chwilami tracił przytomność. Padł na tylne siedzenie samochodu niemal bez życia. Zimny pot i dreszcze obejmowały całe jego ciało. Był na krawędzi. Nathan wiedział, że sam z tego nie wyjdzie. Trzeba mu zapewnić solidną opiekę i to szybko.

Dojazd do dzielnicy irlandzkiej przez wolno sunący ruch uliczny był niczym koszmar. Gdy jednak zatrzymaliście się przy barze Gorkyego. Przy drzwiach czekał już sam leciwy Ivan wraz z doktorkiem. Ivan był solidnej budowy Czeczenem. Miał ponad 60 na karku. Ale trzymał się nadwyraz dobrze. Mimo, że wyłysiał niemal do cna. Jego twarz poorana była bruzdami po starych bliznach i wieku.  Krzepy, tępego humoru i dobrej wódki nigdy u niego nie brakowało. Mimo to, że go dobrze znaliście było w jego posturze jednak coś niepokojącego, Był wiecznie czujny, skupiony. Nawet gdy żartował jego oczy nie żartowały. Eurowojny odcisnęły na nim wielkie piętno. I to nie tylko pozbawiając go prawej ręki, którą zastąpił toporna rosyjska cyber ręka, która była wręcz nienaturalnie przerośnięta, zgrzytała głośno no i miała drażniący zwyczaj zacinania się.
Doktorek z kolei nazywał się Olivier Brigs. A przynajmniej za takiego się podawał. Zajmował się leczeniem irlandczyków na lewo i wszczepianiem tandetnych wszczepów. Problemem doktorka były narkotyki, a szczególnie BTLe… Na głodzie drżały mu ręce, na haju potrafił wykroić nie to co trzeba… Ale na ogół znajdował się w stanie między jednym a drugim i wielu chłopakom uratował życie. Był to wychudzony, mocno siwiejący człowiek mający góra 35 lat.

Gdy tylko wytaszczyliście z samochodu Piełkę. Natychmiast do was podskoczyli i pomogli przetransportować go do pomieszczenia w piwnicach lokalu. Gdzie Doktorek miał swoją przychodnię. Była to nieduża sala z stołem przypominającym nieco fotel dentystyczny. Pozwalający kontrolować ułożenie każdej kończny. Szafy pod ściana zawalone były różnymi przyborami i odczynikami zostawionymi w totalnym bałaganie. Pod ścianą stał także wysłużony model drona medycznego, który asystował doktorkowi. Gdy tylko położyliście go na stole. Doktorek wyprosił was gestem nie znoszącym sprzeciwu i zamknął za wami drzwi uaktywniając swojego medycznego drona.

Staliście w ciemnym korytarzu oświetlonym zimnym światłem neonówki nad wami. Korytarz z jednej strony prowadził na górę wąskimi schodami za bar, z drugiej strony zaś prosto do podziemnej sali, gdzie był prawdziwy safehouse. Było tam ze 3 wydzielone, wytłumione pomieszczenia oraz nieduża sala z stołem bilardowym, ruletką i 2 stołami do blackjacka i małym barem, ot takie małe kasyno dla wybranych.

Na schodach usłyszeliście kroki. Po chwili zobaczyliście sylwetkę O`Briena. Dołączył do was i powiedział:
- Co się tam w tym parku działo do cholery. We wszystkich mediach trąbią o jakiejś strzelaninie, Snajperach. Są ponoć jakieś trupy. Ponoć Bazyliszki zagryzły jakieś dziecko, drugie w ciężkim stanie w szpitalu, ojciec podobnie! Na to wszystko ten cały kitajski Johnson domaga się od was deklaracji i to szybko. Bierzecie tą jego fuchę czy nie? Osiwieję przez was! - mówił podniesionym tonem wyraźnie zdenerwowany. - Na to wszystko transport z NY ma być opóźniony… Mam nadzieję, że to cholera nie wina tego pieprzonego zlecenia.

W tym samym czasie na granicy pola widzenia Nathana pojawiła się ikonka czarnego pająka z podpiętą wiadomością:

“Dobrze, że żyjecie. Ładną tam rozróbę zrobiliście. Rozpoznali Piełkę na monitoringu. Mają wsze rysopisy. Dobrze by było, żebyście przez parę dni się nie wychylali.”

------------------------------------------

Test charyzma + ledership 11 = 4 sukcesy przeciwko 7 = 3 sukcesy - przekonani.


Test leczenia 12 =  5 sukcesów

Test draina 10 (2) = 2 sukcesy bez obrażeń

Raga - 2014-06-05 12:15:15

Nathan:

- Słuchaj Darwin, wszystko jest pod kontrolą. Jacyś kolesie próbowali ubić tego tutaj Piełkę. (Sciszam głos) On ma dla nas alternatywną ofertę - doktorkowi ma się coś stać.
Czyli jak nam ekstrakcja wyjdzie to mamy kasę od kitajskiego Johnsona, a jak nie wyjdzie to od Piełki.
Altenatywnie możemy się dogadać i zrobić tak ze upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu.
Zobaczmy czy Piełka z tego wyjdzie i z nim pogadajmy.
A co do rozróby to my z nią nic wspólnego nie mieliśmy - byliśmy tylko zwykłymi przechodniami.

Kruk - 2014-06-15 13:48:09

- Ja próbował bym upiec pieczeń trzeci raz. Tzn. wyciągnąć doktorka. Potem spróbował bym przekonać Piełkę, że doktorka nie trzeba zabijać tylko wystarczy gdzieś wysłać i ukryć. Myślę, że doktorek ma odłożone jakieś pieniądze na czarną godzinę. A ta chyba właśnie dla niego nadeszła :) Więc jak zapłacą nam za doktorka to się go wyciągnie drugi raz. Może nawet udało by się go namówić do współpracy z Piełką.

www.dbuniverse.pun.pl www.massmedia.pun.pl www.ligacieni.pun.pl www.loth.pun.pl www.rebeldebb.pun.pl