Fenrir - 2017-02-23 09:11:13

Zapadał już zmrok. Mercier siedział w gabinecie nad księgą i czytał. Na biurku płonęła równym blaskiem stara ozdobna lampa. W domu panowała cisza. Służba wiedziała, że nie należało przeszkadzać Mercierowi gdy próbował się nad czymś skupić. Nagłe kołatanie do drzwi wyrwało go z zamyślenia. Do tego stopnia, że aż podniósł się od biurka i ruszył w kierunku drzwi.
Zdążyła je otworzyć Maria, która widząc zbliżającego się Merciera ustąpiła w bok i powiedziała:
- Jakaś kobieta, usilnie chce się z Panem widzieć.
Mercier nieco poirytowany ruszył do drzwi. Otworzył je na oścież i ujrzał niewysoką postać szczelnie okutaną w czarny płaszcz. Niemal niewidoczną na tle nocy. Spod głębokiego kaptura błyszczała jednak jasna cera i wypełzały niesforne kosmyki blond włosów. Oczy miała zamknięte, usta delikatnie uchylone. Twarz wyrażała spokój, ale dłonie jej drżały. Podniosła powieki i spod długich rzęs spojrzała na Merciera. W jej oczasz czaiła się niema prośba... A jemu zaparło dech... Anna...


https://static.artfire.com/uploads/products/2015/11/05/4f/12622629/large/cast_an_ancient_spell_of_complete_desire_and_lust_i_will_cast_desire_and_lust_spell_57424574_887189.jpg

***

Dymitrow siedział nad kuflem piwa… Sam już stracił rachubę którym. Miał być jeden... a wyszło jak zawsze. Sam był trochę na siebie zły. Miał podły nastrój. Zaszył się w koncie karczmy i dobijał się na smutno. W karczmie panował żywy gwar. Ludzie przekrzykiwali się, śmiali, żartowali podnosili głośne toasty. Zaczęli nawet intonować pieśni. Ale Dymitrow wyjątkowo się od tego odizolował. Drzwi karczmy otwarły się wpuszczając do środka nowych gości. Jeden z nich stanął pośrodku sali i długo się rozglądał. Zanim wypatrzył w koncie sali Dymitrowa. Natychmiast pośpieszył w jego stronę. Wtedy dopiero dostrzegł go Agaryjczyk.

Colon przyśpieszył kroku rozpychając się z tłoczącymi się wokół jednego ze stołów gośćmi i dopadł kąta w który wcisnął się zwiadowca.
- Mamy problem! - wysyczał - Przyśpieszyli proces Torresa. Ściągnęli już ponoć jakiegoś dobrego kata. Jutro w południe rusza proces. Na domiar złego, nie wiem co się dzieje z Kapitanem. Ogłupiał do reszty. Lucien zażądał spowiednika, powołując się na swoje prawa, a kapitan zgodził się bez wahania. Próbowałem mu to wyperswadować, ale się uparł. Że będzie postępował do końca honorowo, a Lucien ma prawo do spowiedzi i rozgrzeszenia. Właśnie za chwilę ma przyjechać zakonnik z  El Espinazo Del Diablo. Wszystko szlak trafia! - Z każdym słowem colon coraz bardziej podnosił głos… Na koniec niemal krzyczał. Wreszcie zamilkł i opadł zrezygnowany na ławę. - Mam wrażenie, że to koniec nie tylko Torresa ale koniec nas wszystkich...

Raga - 2017-02-23 09:36:12

Markus Mercier:
- Na Jedynego Anno! Co Ty tutaj sama robisz o tej porze! Wejdź proszę!
Otwieram szerzej drzwi i przepuszczam ją w progu. Zabieram tez jej płaszcz i podaję... Marii?!
- Gdzie jest Wilkins? Otwieranie drzwi gościom to nie Twoje zadanie.
Wypowiadam to z lekką krytyką, ale pozbawioną złości i nie skierowaną do Marii.
Czekam na jej odpowiedź, następnie gestem ręki zapraszam Annę i prowadzę do gabinetu.
- Usiądź.
Wskazuję fotel, a sam siadam za biurkiem i opieram łokcie o blat. Z zainteresowaniem opieram brodę na dłoniach.
- Co Cię do mnie sprowadza?

Elwin - 2017-02-23 11:21:08

Nikoła Dymitrow:
Dopijam piwo spokojnie.
- I co możemy niby z tym zrobić ? Nie możemy zakwestionować obecności spowiednika....
Zastanawia się chwilę i jego twarz zaczyna rozjaśniać wesoły uśmiech.
- Chodź ze mną na zewnątrz muszę się odlać i pogadamy bez świadków.
- Co byś powiedział na to żeby przechwycić klechę zanim powróci do zamku ? Jak oni się bawią w bandytów to może... - nie kończę zdania tylko uśmiecham się wesoło.
- O ile spowiednik nie zatłucze go w celi i nie będzie miał za dużej straży to może się udać. A tak na marginesie czy Krupp wrócił ? Czy może go dorwali lub wręcz nas zdradził ?

Fenrir - 2017-02-24 08:31:18

Colon oparł się o mur karczmy i się zamyślił. To nie jest zły pomysł. W końcu ile mamy do stracenia. Krupp się nie pojawił obawiamy się najgorszego. Ale wiedział na co się porywa idąc z nami. Ruszajmy nie ma czasu do stracenia.

Dominante nie zasypia. Mimo zmroku na ulicach panował jeszcze gwar. Ludzie kończy załatwiać sprawy, których w ciągu dnia nie udało się załatwić. Na ulicę wytaczały się powozy, które w ciągu dnia utknęły by na zatłoczonych arteriach. Mimo to Colon prowadził bocznymi uliczkami i bardzo szybko dotarli pod gmach garnizonu gwardzistów. Dymitorw chwiał się nieco w siodle i nie był tak bardzo pewny siebie mimo to znał swoje możliwości i wiedział, że nie przekroczył jeszcze granicy za którą staczał się i przestawał nadawać do czegokolwiek.

Colon zeskoczył z siodła i podszedł do jednego z gwardzistów, którzy stali przy bramie. Dymitrow zaczął się zastanawiać skąd taka odmiana i szczególna czujność.

Chwilę później colon podszedł do siedzącego w siodle Dymitrowa i szeptem powiedział.

Spowiednik gdzieś utknął i jeszcze nie dotarł. Łapiemy go teraz czy poczekamy aż skończy z Lucienem?

***

Anna nie podała Mercierowi płaszcza dalej nim mocno otulona weszła do środka. Maria zrugana przez Merciera spuściła wzrok i powiedziała.
- Wilkins wyszedł prosiłbym go zastąpiła, ma wrócić za godzinę. Nie chciał Panu przeszkadzać.
Lecz gdy Mercier gestem ręki zaprosił Anne do gabinetu. Maria oboje zlustrowała wzrokiem, który wyrażał absolutny brak aprobaty na to by mężczyzna w wieku merciera o jego reputacji gościł przychodzące po nocach młódki.

Nie bez przyczyny Mercier zamknął drzwi gabinetu. Usiadł za biurkiem. Anna mimo jego prośby stała dalej przed nim. Powoli sięgnęła i ściągnęła z głowy kaptur. Burza blond loków rozlała się po czerni płaszcza. W jej oczach coś się czaiło. Mercier widział, że dziewczyna walczy sama z sobą. Zacisnęła pięści i zaczęła.
- To wszystko to wierutne kłamstwo mojego ojca! - Wypaliła tak szybko, że słowa zlały się niemal w jeden wyraz. - Nie jestem Anną… Jestem jej bliźniaczą siostrą Ivone... Anna nie wróciła… Ja czuję.. Ja czuję, że jej coś grozi, a raczej nie czuje… - widząc zmieszanie na twarzy Merciera, spróbowała wyjaśnić -  Od zawsze łączyła nas szczególna więź. Potrafimy wyczuć, że coś grozi tej drugiej. Ale odkąd Anna zniknęła nie czuje nic… - widząc, że dalej nie tłumaczy wyraźnie szybko dodała - to znaczy, zawsze gdzieś tam czułam jej obecność… Teraz to zgasło.. Boje się.. Bardzo się boję... - dodała drżącym głosem - Tylko Pan zdaje się, że może Pomóc… Ojciec opowiadał o Panu straszne rzeczy, o tym co robił Pan z rozkazu Hrabiego Moreau. Ale ja tam nie widziałem potwora, jakim ojciec chciał pana odmalować, ja tam widziałam odważnego pewnego siebie silnego człowieka, który gotowy był zrealizować każde zadanie. Ja wiem, że jeśli Pan będzie chciał odnaleźć Anne to ją Pan znajdzie.. Choćby na końcu świata… Błagam! Ja wiem, że niemam majątku ojca, ani wpływów. Ale gotowa jestem oddać wszystko co mam by uratować Anne. - Mówiąc to sięgnęła do zapięcia płaszcza, rozpięła go i zaczęła powoli z siebie zsuwać. Ukazując piękną linię szyi opadająca w delikatne ramiona. Coraz więcej jej bladej skóry ujawniało się w świetle lampy stojącej na stole. W oczach dziewczyny widać było siłę i pewność siebie. Choć zaciśnięte usta i drżące dłonie zsuwające z jej nagiego ciała płaszcz zdradzały, że nie przychodzi jej to łatwo.

=========================
Dymitrow test wytrzymałości na spożyty alkohol (-2 z racji wady i do tej pory wypitego alkoholu) 5 - udało ci się opanować na tyle, że nie dostajesz szczególnych minusów. (pamiętaj o minusie do wiarygodności)

Raga - 2017-02-24 10:21:09

Markus Mercier:
Powoli wstaję od biurka  idę w kierunku dziewczyny.
- Droga Ivone...
Podchodzę do niej i podnoszę płaszcz z ziemi.
- ...właśnie przyznałaś mi się do swojej tajemnicy. Wierni słudzy Jedynego mogli by na nią różnie zareagować. Z mojej strony nic Ci jednak nie grozi. Zobligowany jestem zatem powierzyć Ci swoją.
Lustruję ją jak jubiler oceniający piękny kawałek biżuterii.
- To co opowiadał o mnie Twój ojciec to pewnie prawda.
- Aczkolwiek grzechy mojej młodości nie były popełniane z przyjemnością.
- Teraz nie służę nikomu więc mogę czynić to co sam uważam za słuszne.
Zauważam gęsia skórkę na jej skórze i bardzo powolnym ruchem - wręcz z ociąganiem zarzucam jej płaszcz na ramiona.
- Nie dziw się, ze nie jestem zaskoczony Twoimi słowami. Jestem na tyle doświadczony, że wręcz podejrzewałem coś podobnego.
- Nie obiecam Ci już teraz, że będę Ci w stanie pomóc.
- Doceniam Twoje poświecenie, ale nie zwykłem brać zapłaty z góry, a tego typu gratyfikację...
Wykonuję gest ręka w kierunku jej walorów.
- ...wolał bym przyjąć od Ciebie Pani w innych okolicznościach.
Opatulam ją szczelnie z powrotem zasłaniając piękny widok.
- Umówmy się tak: Ja Cię wysłucham i jeśli się zgodzę pomóc, to o twojej wdzięczności porozmawiamy po wszystkim.
Sadzam ją w fotelu, a sam wracam za biurko.
- Opowiadaj zatem wszystko co wiesz na temat Anny i ostatnich wydarzeń z nią związanych.

Elwin - 2017-02-24 11:59:30

Nikoła Dymitrow:
- Jedźmy teraz.
Potem dodaje przyciszonym głosem.
- Jeżeli Lucien nie zobaczy u siebie nikogo do rana może zmięknie... a jak nie to może czegoś się dowiemy od przyjezdnych. - uśmiecham się wrednie.
- Tak czy tak musimy namieszać gdyż jeśli nic nie zrobimy to czuję, że możemy stracić jakąkolwiek szansę wpłynięcia na sytuacje.
- Masz jakiś zaufanych kompanów w pobliżu czy robimy to sami ? Ponieważ wątpię abyśmy mieli dość czasu aby Merciera w to wciągnąć. Poza tym jak by coś nie wyszło lepiej nie szargać jego reputacji.
- Chodźmy stąd.
Jeśli odejdziemy i będę pewny, że jesteśmy sami podaje mu piersiówkę.
- Golnij sobie i umocz trochę ubrania... zawsze to inaczej będzie wyglądało jakby pijacy szukali zwady. Wątpię czy zdoła nam to dupy ocalić ale nie powinno zaszkodzić.
- A teraz czas na polowanie - uśmiecham się szczęśliwie.

Fenrir - 2017-02-27 09:40:01

Gdy Mercier odział dziewczynę opadła na fotel bez sił cała drżąca. Musiała upłynąć dość długa chwila zanim zdecydowała się cos powiedzieć.
- Przepraszam - wydukała dość niezgrabnie - nie powinnam. Obraziłam Pana, a może się nie podobam. - Już miała się zerwać, ale Mercier gestem usadził ją ponownie. Znowu zapadła krępująca cisza. Anna a raczej Ivone zaczęła ponownie - Trzy dni temu zaginęłą moja siostra. Zginęła w tłumie na targu. Żadna osoba ze służby niczego nie widziała. Ojciec od razu rozpoczął poszukiwania. Poinformował nawet Pana. Wszystko się zmieniło wczoraj rano dostał jakiś list. Nie pokazał mi go, ale w jego zachowaniu zaszła drastyczna zmiana. rozkazał mi odgrywać przed panem Anne. Groził, że zleje pasem tak, że pożałuje jeśli choć słowem pisnę. Byliśmy z Anną nierozłączne. Rozumiałyśmy się bez słów. Obie miałyśmy setki zalotników. Co niedziela gdy tylko wychodzimy z katedry ustawiał się mały tłumek z kwiatami i podarunkami. Co prawda czasem stroiliśmy sobie z nich żarty, ale nic poważnego. Wszyscy oto pytali. Bo jak to określili wygląda to na rapt. Ale nie miałyśmy, żadnego istotnego kandydata, a przynajmniej na żadnego nie zwróciliśmy uwagi. Wszyscy oni są tacy sami. Patrzą maślanymi oczami tak brak im powietrza, że się przedstawić nie mogą. Są jak deviria głupi i niemrawi nic by nie wymyślili. Już nie mówiąc o tym, że Anna straciła zainteresowanie połowy swoich wielbicieli odkąd zainteresował się nią sam wielki Alonso Guzman. Jeden z najbogatszych kupców w Dominante i członek Rady Miejskiej… Ale to obleśny grubas, gbur i dziwak, a do tego strasznie stary. Tak przynajmniej twierdziła Anna. Mimo to ojciec wysyłał ją do niego regularnie. Oczywiście z przyzwoitką. Mówiąc, że jego żywotne interesy od tego zależą. Cokolwiek to znaczyło. Anna wracała sfrustrowana i znudzona. Ale kto chciałby konkurować z Guzmanem.

Z każdym słowem opowieści w Ivone rosła pewność siebie i lekkość charakteru. Mercier wiedział, że to co dla dziewczyn było “Strojeniem żarcików” dla ofiar kpin było największym ciosem, szczególnie dla dumnych Kordyjczyków. Inna kwestia, że Guzman był zagadką i jak wielu się tego dowiedziała poniewczasie bardzo niebezpieczną. Z Guzmanem się nie zadziera. To człowiek, który sam doszedł do swojego bogactwa i bardzo szanuje wszystko co jest jego własnością.  Córki Mędozy żyły w swoim wyidealizowanym świecie pięknych i bogatych.

***

Colon łyknął sporego łyka i powiedział. Kapitan się wycofał z całej awantury. Spisał już Torresa na straty. Zresztą jak chyba nas wszystkich. Wolę nie ściągać już nikogo. Wystarczy Torres i pewno Krupp, skoro do tej pory nie wrócił. Ciekawe jak znosi to jego żona i córka. - westchnął - Trzeba będzie je odwiedzić. - Zastanowił się przez chwilę po czym powiedział - dobra nie traćmy czasu. Znam miejsce, gdzie możemy się na nich zasadzić.

Colon poprowadził w stronę, skąd powinni nadjeżdżać ludzie Giovanniego. Przyczaili się w zaułku i obserwowali. Ciemność słabo rozświetlały światła z okien i pochodnie. Jednak Bez trudu zauważyli 3 jeźdźców. Dwóch żołnierzy z El Espinazo del Diablo w charakterystycznych kapeluszach o szerokich rondach ozdobionych czerwonymi piórami. Jechało oświetlając drogę pochodniami.  Między nimi jechał odziany w czarny habit mnich. Mocno chwiał się na koniu. Jechał bardzo niepewnie. Ulice w tej części miasta były niemal już opustoszałe. Eskorta była bardzo czujna. Jednak ze względu na stan mnicha jechała bardzo powoli.

Raga - 2017-02-27 13:25:53

Markus Mercier:
- Panienko Ivone. Jest to sprawa w której można się bardzo narazić bardzo wpływowym osobom. Dodatkowo idąc na ewentualny ratunek Twojej siostrze miał bym to robić w tajemnicy prze Twoim ojcem. Ba, w tajemnicy przed kimkolwiek. Szacując bilans zysków i strat Twoja oferta nie jest zachęcająca.
- Nie zrozum mnie źle. Nie odmawiam Ci pomocy i jeśli będę mógł się czegoś dowiedzieć przy okazji to na pewno to uczynię. Niestety jednak nie masz nic takiego czego bym pragnął...
W zamyśleniu robię pauzę.
- Chociaż... jednak masz coś takiego.
- Mam propozycję. Pomogę Ci, ale pod jednym warunkiem. Jeśli dostarczę Twoją siostrę do domu żywą - nie gwarantuję jej zdrowia gdyż nie wiem w jakim stanie się obecnie znajduję - to Chcę abyś od wtedy zawsze wykonywała moje polecenia bez słowa sprzeciwu.
- Dzisiaj udowodniłaś swoją determinację i pokazałaś, że nadajesz się do trochę bardziej awanturniczego życia.
- Nie martw się. Nie mam zamiaru ograniczać Twojej swobody ani narażać Twojego imienia bardziej niż swojego. Wręcz mogę zapewnić, że będę wdzięczny za Twoje usługi.
- Zdradzę Ci jeszcze, że mój człowiek Ticcari jest mi oddany na bardzo podobnej zasadzie.
- Możesz potraktować to jako pewien rodzaju pakt, z tą różnicą, że nie jestem diabłem.
- Co Ty na to? Zastanów się dobrze gdyż świetnie rozumiem iż los może płatać figle, ale nienawidzę gdy ktoś z premedytacją łamie dane mi słowo.

Zastraszanie + wiarygodność + jej determinacja
(wybieram zastraszanie gdyż ma czuć lekki strach i respekt, poza tym nie mam zamiaru jej manipulować tylko ją zdominować, aczkolwiek biorąc pod uwagę jej zachowanie to może ją to kręcić)

Elwin - 2017-02-27 16:02:16

Nikoła Dymitrow:
- Wyskakujemy na nich i zabijamy żołnierzy przejmujemy spowiednika. Jeśli się zgadzasz skiń głową - wszystko mówię bardzo cicho tak tylko żeby Colon usłyszał.

Jeśli Colon się zgodzi zasadzamy się na żołnierzy i atakujemy z zaskoczenia. Jest nas dwóch więc ten plan może się udać, poza tym nie ma czasu na zbyt długie planowanie. W miarę możliwości nie chciałbym powodować dużej ilości hałasu więc wolałbym użyć rapiera i lewaka zamiast broni palnej. Jednak gdyby spowiednik zaczął uciekać strzelam do konia. Jest szansa że w ten sposób nic mu się nie stanie.

Jeśli Colon ma inny plan to czekam na jego pierwszy ruch i robię co mogę żeby wykorzystać zaskoczenie które spowoduje.

Po wszystkim zbieramy spowiednika i udajemy się do Merciera. Zawsze można go ogłuszyć i transportować jako pijaczka pomiędzy nami lub na koniu. Tylko zdejmujemy z niego szaty żeby wyglądał mniej na spowiednika z El Espinazo del Diablo.

Fenrir - 2017-02-28 10:29:52

Colon z Dymitrowem skryli się w cieniu zaułka. Zamarli w oczekiwaniu. Sztylety ukryli w płaszczach by nawet słaby odblask ich nie zdradził. Czekali bez ruchu. Widzieli już teraz jedźców dokładnie. Strażnicy byli wściekli. Zaś spowiednik miał niezdrowy kolor skóry i habit ubabrany wymiocinami widać było, że nie jest z nim dobrze. Grupa minęła ich zaułek wtedy Dymitrow skinął głową. Obaj wyskoczyli w tym samym momencie. Dymitrow dopadł bliższego strażnika. Podskoczył złapał strażnika za plecy pociągnął ku sobie i pchnał. Sztylet zagłębił się w pierś nieszczęśnika po samą rękojeść.
Colon dobiegł do drugiego i skoczył. Jednak Sztylet zsunął się kalecząc tamtego w rękę. Zaskoczony strażnik nie zdążył zareagować a colon dźgnął ponownie. Strażnik zsunął się z konia trzymając się za krwawiący brzuch.
Dymitrow nie czekał na kompana w dwóch susach dopadł spowiednika, który nie orientując co się dzieje odjechał już troszkę do przodu. Złapał go za habit i potężnym szarpnięciem zdarł z konia. Spowiednik runął z łoskotem o bruk.
Dymitrow podniósł spowiednika a Colon w tym czasie odegnał konie i wciągnał zabitych do zaułka.
Akcja była błyskawiczna. Nikt ich zapewne nie widział. A jeśli nawet to nie podniósł alarmu. Spowiednik zwijał się na brudnym bruku zaułka wymiotując co rusz i niemrawo złorzecząc. Coś na temat jakiś grzybów.
- Musiał się czymś solidnie struć. Oby dożył do rana. - Stwierdził Colon próbując postawić go na nogi.

***

Propozycja Merciera wywołała na pięknej twarzy Ivone strach. Niemal przerażenie. Jednak trwało to tylko chwilę. Zaledwie moment. Gdy na jej twarzy zagościła ponura determinacja. Mercier uzmysłowił sobie, że ta kobieta ma w sobie olbrzymią siłę i niezwykły potencjał. Zacisnęła wargi i zmarszczyła brwi wpatrując się w opanowane oblicze Merciera. Po chwili rozluźniła się i powiedziała.
- Nawet z deviria podpisałam bym pakt by odzyskać Annę. Ma Pan we mnie sojusznika. Jeśli tylko odzyska Pan moją siostrę będę Panu dozgonnie wdzięczna. A już teraz służę wszelką pomocą! - dodała już bardzo opanowanym głosem, wyciszywszy większość targających nią uczuć. W jej oczach płonęła jakaś dziwna przyciągająca niczym magnes iskra. Ta kobieta była niebezpieczna, potrafiła ująć Merciera z każdej strony.

====================

Skradanie: (+2 za okoliczności)
Colon 6  - sporny 3
Dymitrow 9 sporny 1

Atak na zaskoczonych strażników. (+4 trafienie +4 obrażenia)
Colon 7 trafienie bez podbicia za 8 obrażenia 8  (przeciwnik w szoku)

Dymitrow 9 trafienie z podbiciem obrażenia 19 rana - eliminacja

Inicjatywa
colon 5 trefl,
dymitrow  7 pik
strażnik 4 trefl
spowiednik walet pik

Spowiednik test spostrzegawczości (-4 ) -1 - nic nie zauważył
Dymitrow doskakuje do spowiednika i próbuje go złapać (+4 do akcji bo się nie spodziewa) 7 przeciwnik ściągniety z konia. dostaje k6 obrazeń od upadku - 4 - jest w szoku.
Colon ponawia atak 5 trafia zadaje 8 obrażeń kolejny szok = rana - eliminacja.

Raga - 2017-02-28 11:02:08

Markus Mercier:
- Zatem umowa stoi. Wypadało by to jakoś uczcić.
Wstaję i z barku umieszczonego za biurkiem wyciągam karafkę z dwoma kieliszkami.
Nalewam wino do obu i podchodząc pierwszy podaję Ivone.
Następnie wracam i przysiadam na blacie biurka.
- Pierwsza sprawa. Należy dowiedzieć się co było w tym liście. Czy Twój ojciec go zachował?
- Jeśli tak to Twoje zadanie droga Ivone to dowiedzieć się co w nim zostało napisane lub zdobyć informację gdzie ojciec go trzyma.
- Mogę w najbliższym czasie złożyć Wam wizytę, a wtedy razem tego dokonamy.
- Moje pierwsze podejrzenie to właśnie Guzman, ale nie chciał bym tutaj strzelać w ciemno.
- Swoją drogą tak mnie tknęło. Czy Ty i Anna mieliście do czynienia z rodem Torres lub Biskupem Giovannim?

Fenrir - 2017-02-28 12:21:27

Mercier podał wino Ivone, ta z wyuczonym skinieniem dygnęła. Na pytanie dotyczące listu po namyśle odpowiedziała:
- Ojciec list trzyma w biurku. Czyta go kilka razy dziennie. Chciałam go przeczytać ale mi surowo zabronił. Zamknął klucz w biurku. Ale skoro jest to istotne. Poradzę sobie z tym - W jej głosie słychać było pełną determinację.
- Co do Guzmana - kontynuowała - To sama nie wiem. Też wydawałby się idealnie pasuje, ale on nie wydawał się zainteresowany moją siostrą na poważnie.  Anna opowiadała, że był dla niej owszem bardzo miły… Ale nic poza to. Nigdy żadnych czułości albo prób pozbycia się przyzwoitki. Spacer, obiad, przy którym wymienili tylko parę uprzejmości... I tyle... - Przerwała na moment by zwilżyć usta winem. - Anna próbowała go nawet prowokować. Jednak nie robiło to na nim szczególnego wrażenia. Anna go szczerze za to nie lubiła.  Choć to chyba zbyt łagodne określenie. Gdyby nie Ojciec, który się upierał już dawno by się to skończyło. Powtarzał jej. - kontynuowała głosem nieudolnie naśladującym Mendozę - Jak on niechce to może byś ty spróbowała chcieć! - wyszło to kiepsko. Sama zganiła się w myślach za swoją głupotę i kontynuowała już normalnym tonem -  Choć ojciec zdawał się ulegać wpływom Anny i pewno by się prędzej czy później złamał.  O rodzinie Torres słyszałam, podobnie jak o Giovanim. Ojciec boi się Giovaniego i stara się go unikać jak ognia. Pani Torres zasiada w radzie miejskiej, niewiele poza tym wiem.

Raga - 2017-03-01 08:38:24

Markus Mercier:
- W takim razie droga Ivone nie pozostaje nam nic innego jak działać.
- Ustalmy jeszcze w jaki sposób będziemy się kontaktować. Z mojej strony wszyscy moi ludzie są godni zaufania.
- Ty wracaj do domu i zajmij się listem. Jeśli będzie taka potrzeba to wyślij mi wiadomość.
Gdy skończy pić to odbieram od niej kieliszek i podaję rękę.
- Jeśli jest taka potrzeba to Ticcari odprowadzi Cię do domu - jest dosyć zdolny, a Ty będziesz bezpieczniejsza.
Odprowadzam ją pod drzwi i wołam Ticcariego.
- Odprowadź Panienkę do domu. Jak najmniej osób ma was widzieć.

Fenrir - 2017-03-01 09:49:10

Ivona dopiła wino i oddała kieliszek.
- Jakoś znajdę metodę by się z Panem skontaktować. Umówmy się wstępnie, że jutro postaram się przybyć o tej samej porze. Z listem, bądź z jego treścią. O ile Pańscy ludzie są może godni zaufania, to służba w moim domu jest oddana ojcu. Najważniejsze, że ktoś się tym zajmie. Już teraz z góry dziękuję. - To powiedziawszy skłoniła się i ruszyła w kierunku drzwi.
Ticcari pojawił się niemal natychmiast. Zupełnie jakby czekał na sygnał, że będzie potrzebny. Skinął tylko oszczędnie poprawił kapelusz tak, że zasłaniał jeszcze bardziej jego oczy i wyszedł w noc prowadząc dziewczynę.

***

Minęło może 10 minut. Mercier dotarł spowrotem do swojego gabinetu. Nalał sobie do kieliszka jeszcze troszkę wina. Już miał siąść do przerwanej lektury. Gdy do drzwi rozległo się kolejne głośne pukanie. Mercier ruszył w tamtą stronę. Miał złe przeczucie.

Przy drzwiach stała już Maria uchyliła je by sprawdzić kogo deviria przygnali o tak późnej porze. Gdy nagle drzwi zostały pchnięte z całej siły. Tak, że służąca z trudem utrzymałą się na na nogach. Do środka wtargnęła trójka mężczyzn. Dwóch okrwawionych potarganych i śmierdzących alkoholem. Trzeci w habicie mnicha targany spazmami. Maria krzyknęła z odrazą. Mercier odrazu poznał  całą trójkę Colona, Dymitrowa i Hugo de Larte z Espinazo del Diablo, jednego z zaufanych Biskupa Giovaniego.

Raga - 2017-03-01 11:26:25

Markus Mercier:
- Na jedynego! Co tu się wyprawia! Właźcie zanim ktoś was zobaczy!
Kieruję się pod schody i otwieram zejście do piwniczki.
- Tutaj. Dajcie go na dół.
Puszczam ich przodem.
- Co wam przyszło do głowy go tu przyprowadzać? Druga sprawa to co chcecie z nim zrobić?

Elwin - 2017-03-02 09:09:34

Nikoła Dymitrow:
- Witaj Markusie - mówię zmęczonym głosem.
- Ten oto podróżny został napadnięty i nie wiedziałem gdzie mogę z nim przyjść jeśli nie do ciebie - mówię szczerze w obecności Marii bez cienia kłamstwa.
- Ale prowadź, prowadź opowiem ci wszystko jak już będziemy na dole.
Gdy jesteśmy na dole sami opowiadam mu wszystko, jak to spowiednik jechał  do Luciana, na to że narzekał na jakieś grzybki i nie wygląda za dobrze. Po tym jak zapoznałem go z przebiegiem akcji.
- I co o tym wszystkim myślisz ?

Raga - 2017-03-02 10:24:30

Markus Mercier:
Zanim Dymitrow zacznie mówić to wyprowadzam go z piwniczki i wysłuchuję do końca.
- Panowie rzyci nieźle daliście. Ale może uda się to odkręcić i nawet wyprostować.
- Dymitrow wracaj do karczmy migiem. Zostań tam i czekaj na informację ode mnie.
Zwracam się do Colona.
- Weź go do drzwi i trzymaj żeby nie zarzygał nic co ziężko doprać.
- Lucas! Przygotuj konia! A potem czekaj na list ode mnie i polecisz do doktora Pedro Diaz. Masz walić do drzwi aż nie otworzy i nie weźmie od Ciebie mojego listu osobiście.
W liście piszę iż spowiednik, a jednocześnie czlowiek Bbiskupa został napadnięty w nocy. Gwadzista znalazł go na ulicy i zaprowadził do mnie do domu jako, że znamy się i było do mnie najbliżej. Spowiednik nie odniósł obrażeń ale chyba zatruł się wcześniej grzybami - widziałem je w jego wymiocinach na moim dywanie. Nie wróże mu powrotu do zdrowia bez pomocy medycznej.
Zawiozę go do Angela Romero jako że to również sługa kościoła a w lazarecie biedakowi nie pomogą i tam za daleko. Proszę o niezwłoczne dotarcie do Romero w calu ratowania życia dobrego człowieka.
Wręczam list Lusacowi i każę biec ile sił w nogach.

Przewieszam kapłana przez grzbiet konia - może łatwiej by będzie zrygać poprzez ucisk żołądka.
Ja prowadze konia a Colon trzyma go żeby nie zleciał.
Na miejscu kołączę do drzwi i z przestrachem opisuje zmodyfikowana historię, mówię że doktor w drodze.
Jak doktor przybędzie to prowadzę go do chorego czekam na wstępną diagnozę.
Mam nadzieję iż jest bardzo struty i jeśli przeżyje to może mieć duże problemy z oceną rzeczywistości.
Biorę Romero na bok i mówię.
- Ojcze Romero wysłuchaj mojej spowiedzi.
Opicuję mu kim jest Lucien i intrygę Biskupa wobec Gwardii.
- Przysięgam na jedynego, że co powiedziałem to prawda.
- Moja prośba jest taka. Lucien prosił o spowiednika i powinien go dostać. Weź proszę stułę i pierścień Hugo de Larte i zastąp go. Powiedz jedynie zgodnie z prawdą iż wiesz z jakim zadaniem przyjechał Hugo, że został napadnięty i jaki jest jego stan zdrowia. Nie było innej możliwości jak tylko go zastąpić. Jeśli szybko wydobrzeje to przekażesz mu słowa Luciena, a jeśli nie to sam zaniesiesz je do Biskupa. Gdyby pytał Cię o szczegóły to broń Jedyny nie wspominaj mojego imienia.
Ja jedynie Cię proszę żebyś powiedział mi co się dowiedziałeś, co mogło by uratować życie niewinnego Pana Torresa. Nie chcę abyś łamał tajemnice spowiedzi, ale zrób co możesz aby ratować dobrego człowieka.
- Ja zostanę z doktorem przy chorym i poczekam na Twój powrót.
Zakładam że doktor zaaplikuje coś na płukanie żołądka i kapłan będzie rzygał do wiadra.
Jak mu wróci świadomość to pytam co pamięta i wmawiam to co przekazałem Romero.

(Że został zaatakowany i leżał na bruku - pewnie spadł z konia. Znalazł go gwardzista i zaprowadził do mnie do domu, a reszta jest jak opisałem wyżej. Przebłyski pamięci powinny mu to potwierdzić. Jeśli uwierzy że stracił przytomność po upadku to nie powinien kojarzyć że zamachowcy i Dymitrow i Colon to te same osoby. Z dialogu i tego jak to rozegrałem nie powinien nic spostrzec.)

Fenrir - 2017-03-02 12:40:47

Ta noc będzie długa - powtarzał sobie w myślach Mercier Zsiadając z konia przed domem swojego znajomego księdza. Ten zlustrował go mocno gdy wprowadzał w środku nocy do jego mieszkania targanego dreszczami bladego jak śmierć zakonnika.
Gniew zmieszany z niepokojem z twarzy Angela Romero znikał powoli wraz z pośpiesznymi wyjaśnieniami, oraz spowiedzią Merciera. Gdy ten skończył. Widac było na twarzy księdza przewalające się uczucia.
Mercier znał przeszłość Angelo i to w jaki sposób potraktował go Giovani. Angelo miał duże aspiracje nie brakowało mu sprytu i ambicji. Jednak wystarczyła jedna niestosowna uwaga by wylądował jako podrzędny klecha. Angelo nauczył się trzymać język za zębami ale ostracyzm jakoś dalej ciąży na biednym Romero.
Mimo że Mercier znał księdza od dłuższego czasu i wiedział, że na tyle może mu zaufać na tyle, by wciągnąć go w intrygę, to nie spodziewał się jego reakcji.
- Mercier. Drogi przyjacielu - zaczął z zastanawiającym dla Merciera wyrazem twarzy - Zrobimy inaczej - ton jego głosu przybrał konspiracyjne zabarwienie - Giovanni przekroczył wszelkie tolerowane przeze mnie granice. To zdrada w najczystszej postaci. Nie pierwsza i jeśli go nie powstrzymamy nie ostatnia... DOŚĆ! - warknął bijąc ręką w stół - Musimy z tym skończyć! Wezmę pierścień de Larte i udam się do więzienia w jego zastępstwie. Tylko zamiast słuchać każę mu się przyznać! Powiem, że plan się zmienił... Może nawet inaczej, bo w to pewno nie uwierzy. Karze mu winę zwalić na tego drugiego więźnia. Że to był zdrajca, a Giovani wysłał Lucienia by to wykryć. Oczyści to z zarzutów Torresa i gwardię, a wątpię by Lucien przeżył swoją pomyłkę - Dodał a na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Powiedz mi przyjacielu więcej na temat tego Luciena bym mógł go jakoś podejść.

Raga - 2017-03-02 13:40:38

Markus Mercier:
- Podoba mi się Twój plan przyjacielu.
- Lucien jest bardzo pewny siebie. Myślę że można zacząć od tego iż Biskup wyraża zadowolenie z obrotu sprawy, ale jednocześnie jest niezadowolony z tego iż Lucien dał się złapać. Sugestia lekkiego zawodu danie kolejnej szansy może być dobrym kierunkiem.
- Zrzucenie winy na drugiego więźnia można uzasadnić brakiem czasu w znalezieniu świadków na niewinność Luciena w aspekcie szybkiego procesu.
- Jedyne co jeszcze wiem, a czegom Ci nie powiedział to to, że w obozie była kobieta.
- Spała z Lucienem w namiocie i to ona mu podsunęła podszywanie się pod Torresa, ubierała się jak ciura obozowa, ale nosiła z głową zadartą ponoć jak królowa. Tyle o niej wie drugi więzień, który był skłonny do szczerych zeznań. W trakcie porwania Luciena chłopaki dosyć mocno trzepnęli ją w łeb, więc na pewno miała by jakieś ślady... ale niestety pełno takich po mieście łazi.
- Podczas rozmowy z Lucienem powiedziałem mu, że przepraszam w imieniu towarzysza, bo oberwała za mocno i musi sobie nową znaleźć, ale nawet go to nie ruszyło - dobry jest.
- Na pewno ona jest kimś ważnym, kimś kto zna Torresa, może nawet kimś z otoczenia Biskupa - uważał bym na nią.
- Ale przynajmniej wiedza, że o takim kimś Lucien może wspominać będzie przydatna.
- Z samego rana wybieram się odwiedzić razem z mim towarzyszem Pana Torresa w więzieniu. Może on rzuci więcej światła na te osoby.
- Jeśli chodzi o de Larte to poczekajmy na doktora i jego diagnozę.

Czekam na przybycie doktora:
- Panie Diaz. Jakie są rokowania dla Ojca de Larte?

Fenrir - 2017-03-03 10:03:23

Romero szybko zabrał wszystko co mu będzie potrzebne. Z niemałym wysiłkiem ściągnął pierścień z palca zakonnika oraz ozdobny krzyż z jego piersi. Po czym wyruszył do siedziby gwardii. Takiej zaciętości Mercier dawno nie widział. Wiedział, że podejmują się szalenie ryzykownego zadania. Ale przynajmniej napsują krwi Giovanniemu. Mercier został sam na sam z de Larte. Zakonnik się uspokoił. Zasnął albo stracił przytomność ciężko powiedzieć. Jego ciałem przestały targać spazmy. Mercier wiedział, że z nim kiepsko. Oddychał, choć ciężko to nazwać oddychaniem. Sapał szybko i nienaturalnie jak pies. Pół godziny później przybył Diaz z Lucasem. Doktorowi nie podobało się całe to zamieszanie co uzmysłowił wszystkim już od progu.
- Mercier w co ty się wpakowałeś! I czemu do ostatnich demonów targasz mnie gdzieś po nocy! Do jakiegoś klechy! Nie możesz jak normalny człowiek poczekać do rana! To ostatni raz jak biorę udział w takich ekscesach!

Diaz z niesmakiem obejrzał zakonnika. Ewidentnie pobieżnie i bez entuzjazmu. Nie poświęcił mu więcej niż 3 minuty i nawet go nie dotykając. Podniósł się i powiedział:
- Słusznie zrobiłeś przynosząc go tutaj… Bo jemu pomoże już tylko ksiądz. Swoją drogą gdzie jest Romero?

Raga - 2017-03-03 10:48:18

Markus Mercier:
- de Larte został wysłany przez Biskupa w celu udzielenia spowiedzi przetrzymywanemu w areszcie gwardii więźniowi.
- Romero poszedł zastąpić niedysponowanego "kolegę po fachu".
Zwracam wzrok w kierunku kapłana.
- Szczęście w nieszczęściu. Ocalał z ataku bandytów, a umrze z grzechu obżarstwa.
Po chwili się reflektuję.
- Jak to wygląda doktorze? Ktoś pomylił grzyby przy posiłku? Czy może ktoś otruł go celowo? Ja nie znam się na grzybach szczerze powiedziawszy.

(Resztki grzybów na pewno można znaleźć na jego ubraniu)

Fenrir - 2017-03-03 11:02:27

- Ja też się nie znam na grzybach i nie mam obowiązku interweniować w tym zakresie. Sam mówiłeś, że to człowiek biskupa więc niech biskup się oto martwi. - Odparł lekarz - Mam nadzieję tylko, że nie odeślesz mnie do biskupa po zadośćuczynienie za poświęcony czas medyka. Bo w końcu to nie on mnie zdarł z łóżka w środku nocy. Zresztą sam wiesz, że Giovanni mi nigdy nie leżał jako zarządca El Espinazo Del Diablo.
Mercier wiedział doskonale, że rodzina Diaz była dość mocno spokrewniona a rodem Moreau. Śp. Ojciec doktora uważał, że to on powinien zostać zarządcą. Niektórzy gotowi są nawet stwierdzić, że jawna krytyka poczynań Giovanniego przyczyniła się do śmierci Ojca Padro Diaza ale nie znaleziono na to dowodów.

Raga - 2017-03-03 11:16:43

Markus Mercier:
- Nie przejmuj się Pedro. Z własnej kieszeni opłacę Twoje poświęcenie.
- Póki co nie wspominaj o tym nikomu. Muszę uzgodnić z Romero co z nim zrobimy żeby nie napytać sobie biedy.

Po wyjściu doktora przeszukuję de Larte szukając jakichś dokumentów czy listu.
Następnie czekam na powrót Romero.

Fenrir - 2017-03-06 08:03:44

Pedro Diaz wymieniwszy jeszcze parę uprzejmości wyszedł. Zadowolony z siebie i “wypełnionego” obowiązku lekarskiego. Gdy zatrzasnęły się drzwi za Lekarzem. Mercier zastanawiał się. Czy zadowolenie Diaza wywołane było brakiem udzielenia pomocy zausznikowi Giovanniego czy może tym, że za brak udzielenia tej pomocy dostanie pieniądze…

Zakonnik jeszcze żył. Choć jego ciało przybrało nienaturalny zielonkawy kolor i wydawało paskudny zapach, jakby psuło się od środka. Twarz umierającego zamieniła się w maskę cierpienia i bólu. Jednak z płuc nie wyszedł żaden odgłos poza rzężeniem słabego oddechu.

Przełamując odrazę Mercier przysiadł nad umierającym i sukcesywnie zaczął go przeszukiwać. Po dłuższej chwili wymacał coś sztywniejszego na piersi mężczyzny. Walcząc z odrazą wsunął dłoń pod habit mnicha. Czuł zimny pot na rozpalonym ciele zakonnika i wyjął z wewnętrznej kieszeni list. Przesiąknął już zapachem umierającego. Mercier złamał pieczęć i zaczął czytać.

List napisany był elegancko kaligrafowanym pismem dobrze wykształconego człowieka. Mercier bez trudu rozpoznał charakter biskupa. List był skierowany do Luciena. Informował go, że plan pozostaje bez zmian, że tak jak mu przekazał strażnik. Ma zgadzać się na wszystko dla gwardzistów. Zaś wszystkiego wyprzeć się i oskarżyć Torresa na procesie. Biskup zapewniał, go, że przedstawi kilku dodatkowych świadków, którzy potwierdzą jego zeznania. Zaś list kończył się zapewnieniami o tym, że wszystkie nieprzyjemności zostaną mu stosownie wynagrodzone. List miał też PS. Który to zastanowił Merciera. Pozdrowienia od Leady de Leyenn. Z tego co wiedział, Baron Johann de Leyenn miał żonę i to ponoć bardzo piękną. Ale co ona miała by mieć wspólnego z Lucienem?

Świtało już gdy do własnego domu powrócił ks. Angelo Romero. Przy drzwiach czekał zniecierpliwiony Mercier. Angelo był nienaturalnie wręcz blady i roztrzęsiony. Mercier przy pomocy usłużnej służącej znalazł karafkę z mocnym koniakiem i po dwóch dawkach Romero się nieco opanował. Na twarz wróciły mu kolory, a ręce przestały się tak trząść. Odprawił gestem służącą i nieskładnie zrelacjonował spowiedź.
- Do więzienia wpuścili mnie niechętnie. Miałem nawet wrażenie, że co poniektórzy mieli już ręce na sztyletach. Może to mnie stremowało.. Gdy wszedłem do środka. Wybacz mi Mercier… Ale niemogłem popełnić większego grzechu. Wszystko sobie przygotowałem, inne nazwisko i powtarzałem sobie wszystko co mi przekazałeś. I gdy tylko wpuścili mnie do celi a ten cały Lucien z oburzeniem potraktował mnie jak nieproszonego gościa. Tak mi się skotłowało że przedstawiłem się jako Ojciec Mercier…. - Na twarzy Merciera zagościł cień. A twarz ksiedza na powrót zbladła- . Ale on nie spostrzegł niczego. - dodał pośpiesznie. - Sam był równie przestraszony. Długo przekonywałem go do mojej osoby. Wydaje się, że mi uwierzył. Ale nie jestem tego pewny. Przekonałem go, by winą obarczył drugiego ze złapanych. Że ktoś u nich zdradził i sprawa wyszła i to jedyne wyjście by zrzucić na innych winę, by samemu się nie pogrążyć. Wyznał, że ich wtyka, jeden ze strażników przekazał mu informację od biskupa że wszystko jest według planu, powiedziałem, że nie wszyscy są wtajemniczeni, bo wtedy ktoś by się dowiedział. Że mają zdrajcę w swoich szeregach i ktoś mógłby się dowiedzieć zbyt szybko i przeciwdziałać. Dodałem na koniec, że biskup osobiście wynagrodzi jego zaangażowanie i chyba to go przekonało. - Romero opadł bez sił na fotel w którym siedział i dodał niemal niesłyszalnym głosem - wybacz przyjacielu… Ten straszny błąd pokutowałem od paru godzin błądząc po ulicach i zastanawiając się jak ci to powiedzieć...

==============================
Mercier spostrzegawczość - 5

testy księdza : 1 (pech) do 1 (pech), 5 do 4 ,  16 do 10 - łącznie 3 sukcesy

Raga - 2017-03-06 08:48:42

Markus Mercier:
Cedzę słowa.
- Pamiętaj tylko przyjacielu, że jeśli przez to co zrobiłeś ludzie Biskupa dotrą do mnie to zaraz potem pojawią się u Ciebie.
- Nasza nadzieja w tym iż Lucien pomyśli, że podczas poprzedniego przesłuchania moje nazwisko tak mu zapadło w pamięć, iż nie jest sobie w stanie przypomnieć Twojego.
- Doktor Romero zbadał de Larte. Powiedział, że nie da się dla niego nic więcej zrobić. Ględził tak długo, że w środku nocy się go z łóżka wyrywa, aż nie obiecałem mu że z własnej kieszeni za wizytę zapłacę - cały on.
- Nie wtajemniczyłem go w szczegóły, tak że nie rozmawiaj z nim o tej sprawie.
- Pod Twoją nieobecność przeszukałem go. Znalazłem list, który ręką Biskupa potwierdza moje słowa. Przeczytaj.
Wręczam mu list, ale gdy przeczyta zabieram go z powrotem.
- Za parę godzin trupa będziesz miał. Odpraw mu ostatnie namaszczenie, przebierzmy w jakieś szmaty i wrzućmy do rynsztoka - To jedyna dla nas nadzieja.

Następnie kieruję się pod Ściętego Elfa po Dymitrowa i kierujemy się do więzienia z wizytą do Torresa.
Po drodze opowiadam Dymitrowowi o tym iż udało się coś zdziałać w sprawie Torresa i być może nie będzie głównym oskarżonym. Oprócz tego informuję iż na scenie pojawiło się nazwisko kobiety z namiotu Luciena - Lady de Leyenn. Trzeba to sprawdzić.

Fenrir - 2017-03-06 09:59:57

Koniec Sceny

Dostajecie po 3 PDEKI

Raga - 2017-03-07 08:33:32

Markus Mercier:
Za 5 podnoszę przekonywanie i blef do 6.
Za 5 podnoszę budowę do 10.

Elwin - 2017-03-07 10:30:14

Nikoła Dymitrow:

Za 5 podnoszę blef do 4
Za 5 podnoszę blef do 6 oraz ukrywanie się do 8

Fenrir - 2017-03-08 07:44:50

Zmiany wprowadziłem na kartach. Od następnej sceny już obowiązują. Podsumowując.

Mercier po prostu przytył jeszcze bardziej. Próżniacze życie dobrze mu służy. Nic tylko gada i gada... A ludzie lubią pucołowatych są tacy niegroźni...

Dymitrow z kolei przesiąkł na wskroś Dominante. Stał się kłamliwym szubrawcom tak jak wszyscy dookoła.

I gdzie ci bohaterowie sprzed lat... :P

www.stargatecorporation.pun.pl www.zakonczarnychrycerzy.pun.pl www.wyleczonazazs.pun.pl www.djwalu5.pun.pl www.qqteam.pun.pl